tęsknię za niewiadomą
w przestrzeni bez ograniczeń
która zmieści krzyk
i ciszę niezależną od ścian
samotność najwierniej
jak ostatnia kochanka
pomaga przetrwać granice
między sobą a mną
zbawienie obiecują ślepcy
o sokolim oczach
ziarna piasku zaprowadzą
dalej od wszystkich proroków
inkasent wiary udziela komunii
zmuszając kolana do wysiłku
w kłamstwie najwięcej prawdy
gdy niesie ukojenie
misterium łaski jak egzekucja
nie zostawia wątpliwości
mieszając wszystkie języki
bezwolnym kukłom
nie będę czcił obcych
wezmę słowa za swoje
przełożę dźwięki na litery
gdy słońce jest bóstwem
nic nie wiecie mądrale
być nigdzie u siebie
w domu z całego światła
pozwala odejść naprawdę
palce ciężkie od ziemi
grają na harfie kamieni
niepowrotną muzykę
dla nawróconych