skała

Yaro

oszukany bez reszty

zaszczute słowa 

przetarta twarz 

mokre oczy z niedowierzania

w świecie podłości

 

smutek

zagościł w sercu pełnym z miłości

jak sen na bolące kości

 

dość drogi zaszedł za daleko

napił się wody obmył donie

nie z mojej winy lud się podli

 

kapłani jak bogowie może i wyżsi 

w purpurach hodują kłamstwo

w kielichach grzech przepala wnętrze 

chore sumienie na ołtarzach cieniem

 

kierunkiem prawdy pukam do drzwi

otwórz przebacz nakarm spragnioną duszę

nigdy więcej korony ciernistej na czole 

krzyż ocieka czerwienią niewinnej boskiej krwi

 

za nas za świat podły od korzeni drzew

jak skała niezmienny zatrzymany czas 

w kroplach rosy widzę twarz 

Yaro
Yaro
Wiersz · 29 listopada 2015
anonim