ulice nocą czarne
koty na dachu
ujarane kominy
dym
widać dym
dużo dymu
szary człowiek szare bloki
obok za sklepem ekipa
ściska jabola polane wypite
udają kulturalnych bo tacy są
udaj że cię to nie obchodzi
przechodzisz o czym śnisz gdy spisz
nadchodzą powoli łowić
poddasz się by stopy utopić w kamaszach
idę wstecz uzbroić się w cierpliwy dreszcz
zasłona w oknie śmieje się
za oknem wiatr szyba drga
dziadek Bolek miło wspomnieć go
kolo nie bał się wiedział co jest dobre
omijać ciemne miejsca omijać
rozwija skrzydła
napełnić płuca żarem powietrza
oddychać ciężko przed kolejną ścieżką
niedaleko Bóg mieszka
nie w drewnianym nie w murowanym
On żyje między nami
miłość rozpuściła włosy
jakże pięknie jej tej nocy
śliczne małe stopy
łąka maszerują małe szczęścia
dokąd maluszki w sercu gram litości
na duchu seria zmagań
może mam raka