jak deszcz po szybie płynę
jak ogień trawię ciebie
nie wątpiłem
w nasze wieczne istnienie
nie zbłądziłem
gdy nocą szedłem
gwiazdy prowadziły jak natchnienie
na ścieżce strach kosmaty uciekał
bez szansy na odpowiedź
patrzyłem prosto w oczy by ujrzeć sercem
stęsknionym jak po nocy dzień
połączyłem oddechy pierwiastkiem wiary
chwile idą parami po drabinie marzeń
do szczęścia potrzeba drugiego człowieka
na zawsze
razem raźniej wesoło
w radio miłe słowa na dzień dobry
kocham cię