pan policjant uśmiechnął się zarażając cały mój dzień
zawsze częstował pałą i wystawiał czek za złe
władza ukryta na posterunkach
w nas śmiech
radość dziś popycha w przód
ulice szare bawią mnie
służebność w dzieciach Chama
dzieci przed szkołą skaczą na skakance
skacze pod sceną młodzież
starzy w domu skaczą też
naćpany dniem śmieję się
wszytko mam
prócz nadziei na wieczność
nieśmiertelny
któregoś dnia stwierdzę że pomyliłem się
póki siła energia idę w przód
wspinam się nie patrzę w dół
mógłbym spaść i nie dźwignąć się
najłatwiej upaść nie podnosząc głowy
pomocna dłoń na wyciągnięciu dłoni
skrzydła mam
czasem spadam w dół gdy ląduję w klatce
moja mała kocha nie wiem za co
kocham ludzi nawet wtedy gdy nienawidzą mnie
za nic