są światy dalekie
skrwawione zapomnieniem
ukryte przed wzrokiem kamer
zapisywane statystykami ciał
zbyt ciężkie dla samarytan
niedostępne współczuciu
gęsta krew śmierdzi
w gorącym powietrzu
prorocy anonsują bliskość
zaduch sączy się pod progiem
w kalekie dusze satrapów
nie martwcie się lalkarze
gdy ruszy lawina będziecie
mogli bawić się zwłokami
bez wykopywania z grobów
inwokacja bębnów jak
modlitwa na przekór wyznaniom
mieszając w tyglu sprzeczności
sporem o imię boga zrówna
wszystkich anonimowych
stamtąd tu tak daleko
jak wskazówkom zegara
do poczucia straty
oni nie muszą przyjść
śpią w nas nieodwołalnie