dzisiaj troszkę pomilczymy
cisza rozpruwa eter
w kieszeniach spokój
zimna mina dąsem po kuchni
wśród garnków szuka ukojenia
wychodzę z siebie
cholera bierze na barki
ze skóry robię skwarki
ciężki dzień gdy milczysz
ta chwila trwa wieczność
zbliżają się spojrzenia
parskamy śmiechem
dwa konie w galopie
w uścisku dłoni
zabieram cię
w wiatru ramiona
moja najdroższa