Nie przespana noc kolejna
Mam swoje powody
Powoli mruży mi się powieka
A świat pod nogi rzuca kłody
Proste czynności zmęczenie utrudnia
Los nie daje mi swobody
Zamknięte me oczy to tylko ułuda
Bawię się ze snem w podchody
Kiedyś normalnie spałem
Teraz nie potrafię odpocząć
Wtedy tak nie rozmyślałem
Muszę nowy rozdział rozpocząć
Ponieważ z drogi zbłądziłem
Bym mógł wreszcie spocząć
I żyć tak jak kiedyś potrafiłem
Pełny radości i szczęścia
Wolny od złego podejścia
Lecz to trudna droga do przejścia
Pokój do którego nie ma wejścia
Myślami się sam pogrążam
Za marzeniami nierealnymi podążam
Kalecze się sam słowami
I swoimi różnymi nadziejami
Trybem nocnym się teraz param
Wersami własnymi sam się karam
Poezja którą tak bardzo kocham
Przeciwko mnie ją obracam
Życie sobie tylko utrudniam
Z każdym rymem się sam dobijam
Wewnętrzny spokój w gruz trzaskam
Bo czuje że z dołka się nie wykaraskam
Wiele razy próbowałem
I próby szybko przerywałem
Nie ważne jak się starałem
Kończyło się tak że upadałam
W smutku i goryczy się pogrążałem
Nawet myśli samobójcze miałem
Ręce sobie pociachałem
Ale byłem spokojny nic nie mówiłem
A tak naprawdę w środku krzyczałem
I nawet jak nocami płakałem
To poznać po sobie nie dałem
W niewiedzę i błąd ludzi wprowadzałem
Ich uczuciami manipulowałem
Bo sam współczucia nie chciałem
Pisząc teraz te wszystkie wersy
Czyszczę swój umysł i go otwieram
Na nowe lepsze czasy
O przeszłości zapominam
Dawniej wszyscy o tym nie wiedzieli
Ale ludźmi nie kieruje żądza
Pamietam chwile pełne nadziei
Wierne przyjaźnie bez potrzeby pieniądza
Ludzi którzy zwyczajnie wiedzieli
Że przyjaźń jest tam gdzie jest nędza
Brakuje mi tych ludzi szczerze
Dla nich złożyłbym się w ofierze
Znalazł każdą chwile nawet krótką
By otworzyć im drzwi zamknięte kłódką
I choć są daleko teraz to wierze
Że jak poproszę to każdy z nich przyjedzie
Może było by mi łatwiej iść przez życie
Z osobą z którą mógłbym dzielić chwile
Z kimś z kim żyłbym we wspólnym bycie
Chciałbym poczuć w brzuchu motyle
Mieć wspólne nie jedno przeżycie
Z osobą którą kochałbym... i tyle.
Byłem już szczęśliwy lecz ten czas miną
Potrafiłem kochać i miłością obdarowałem
Kobietę piękną i cudowną jak anioł
Była w dołku z którego ja wydostałem
Uratował ją miłości żywioł
Tak bardzo ją kochałem
Jak w jej niebiańskie oczy patrzałem
To nieumyślnie w nich tonąłem
Nigdy o niej nie zapomniałem
O tym jak ją poznałem
Jak ją pierwszy raz ujrzałem
Jak się w niej zakochałem
Romantyczne kolacje przygotowywałem
Razem z nią w ciszy je spożywałem
Świece gorące jej lico oświetlały
A jej oczy jak dwa małe kryształy
Światło się w nich odbijało
Co tylko bardziej mnie rozgrzewało
Wtedy nie wiedziałem
Jakie szczęście posiadałem
Teraz nie wiem co mnie w życiu spotka
Pisał dla was wilk nie jakaś tam plotka..
End of life cz.2
a słupek za tytuł
Nie tylko sam się skazujesz na cierpienie , ale i czytelnika.
Jeśli tak bardzo kochasz poezję to poczytaj tej dobrej i może to przyniesie Tobie ulgę.
Tekst z błędami, rymy gramatyczne, inwersje...no, słabiutko, bardzo słabiutko.