Mego sadu już nie ma
żaden maj go nie zwróci
był jak stary poemat
pełen płynnych przerzutni
gdy kwitnienie czereśni
przechodziło w jabłonie
by przez chwilę choć jeszcze
czaru barw nie roztrwonić
kiedy agrest wariował
i dla pani porzeczki
wiązał co dzień od nowa
żółte mleczu wstążeczki
a ja dzieckiem po szyję
zanurzony w tym pięknie
bezkrytycznie wierzyłem
że ten sen wieczny będzie
teraz kiedy przez ramię
szukam sensu i składu
jest o sadzie mym pamięć
ale nie ma już sadu