pieśń wczasowa

Grzesiek z nick-ąd

Pani dzisiaj pod Darłowem 
lub przez Mielna trotuary, 
gdzie wieczory jaśminowe, 
będzie niosła swoje czary. 

w Kołobrzegu w czyjeś serce 
spojrzy szczęścia obietnicą, 
a ja ciągle na zakręcie 
niepewnością się zachwycam. 

Bo ja jestem, proszę pani, pod latarnią 
lecz, broń boże, bez podtekstów tutaj czekam 
karmię mewę w pokuszeniu tak niezdarną, 
aż przez palce chleb powszedni jej ucieka. 
Bo ja jestem, proszę pani, zbyt nieśmiały, 
by na pełnym morzu się rozgościć, 
aż mi słowa najprawdziwsze oniemiały 
w długiej drodze od człowieka do miłości. 

Pani pewnie gdzieś po lesie 
rozprowadza piękny uśmiech, 
a za panią zieleń niesie 
czarodziejską woń rozpusty. 

Może tam gdzieś za zakrętem 
zapadniemy na niepamięć: 
wypijemy za obłędy 
i za grzechy zaniechania. 

Bo ja jestem, proszę pani, przy lodziarni, 
lecz, broń boże, bez podtekstów tutaj czekam 
i wafelka sobie skubię tak niezdarnie, 
aż przez palce mi do życia lód przecieka. 
Bo ja jestem, proszę pani, zbyt nieśmiały, 
by napisać w kwiatach liścik, że wciąż czekam, 
aż mi róże niekupione posiwiały 
w długiej drodze od miłości do człowieka. 

 

Grzesiek z nick-ąd
Grzesiek z nick-ąd
Wiersz · 27 maja 2018
anonim