noszę siebie w pokrowcu od skrzypiec
dziwnie wygląda cień od cienia
układa się w prawosławny krzyż
miasto dudni
chciałbym iść polną drogą
mijać pochylone kapliczki
jestem zbyt stary
ulice przechodzą przeze mnie
jak gwoździe
to tylko pamięć
tli się tępiona morfiną
nawet ona jest kłamstwem