(***) (wiersz)
Szluger
powoli budzi się
ze opętańczego snu
kapitan trójmasztowego żaglowca
właśnie złożył na jej czole ostatni pocałunek
w bliżej nie określonej przestrzeni
chce się wyrwać
z ramion
śpiącego męża
ciężka dłoń przygniata
jej pierś
coraz trudniej jej znieść
zapach tego człowieka
chce pofrunąć wysoko
do gwiazd
poznać smak tego, co uciekło przed nią
w latach pierwszych stosunków
chce stracić wszystko
żeby zyskać nową duszę
nie może
opanować swojego przywiązania
nie umie odepchnąć mokrej
gorącej dobrze znanej dłoni
próbuje się z tym pogodzić
zrozumieć
że jest coś ponad nami
co sprawia że jesteśmy wierni albo niewierni
ci drudzy
zazwyczaj źle kończą
ze opętańczego snu
kapitan trójmasztowego żaglowca
właśnie złożył na jej czole ostatni pocałunek
w bliżej nie określonej przestrzeni
chce się wyrwać
z ramion
śpiącego męża
ciężka dłoń przygniata
jej pierś
coraz trudniej jej znieść
zapach tego człowieka
chce pofrunąć wysoko
do gwiazd
poznać smak tego, co uciekło przed nią
w latach pierwszych stosunków
chce stracić wszystko
żeby zyskać nową duszę
nie może
opanować swojego przywiązania
nie umie odepchnąć mokrej
gorącej dobrze znanej dłoni
próbuje się z tym pogodzić
zrozumieć
że jest coś ponad nami
co sprawia że jesteśmy wierni albo niewierni
ci drudzy
zazwyczaj źle kończą
słaby
9 głosów
przysłano:
3 kwietnia 2000
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
może jeszcze gdzieś, kiedyś...