do szpiku samotności

Katarzyna Anna Koziorowska

dzieją się we mnie skargi

na bezbożny wieczór

spopiela strach jakiego szukałam

od kilku wschodów słońca


przykładam płodną dłoń

do snu

usiłuję udobruchać spokój

uwolnić rzeczywistość


skazana

na kolejne westchnienie

nienasycona powszednim wiatrem

jestem dla ciebie ratunkiem

przed płonącymi spojrzeniami

tych którzy znali

urodzaj moich myśli

niedosyt

łatwopalnych wyrzutów


oddala się ciało cień nie wie

którędy do ślepej uliczki

czas spija sekundy

z tarczy zegara

nadzieja ogląda w lustrze

nienaturalnie senne łzy


obnażona do szpiku

samotności

jestem urodzajem

w którego ogrodzie napotkałam

zziębnięte kamienie

twój boleśnie bliski dotyk


wykreślona z listy obecności

odmierzam zachłanny

puls ziemi

Katarzyna Anna Koziorowska
Katarzyna Anna Koziorowska
Wiersz · 23 listopada 2024
anonim