Stanislaus Augustus

marcinolszewski

Gdy Lokaj czasu swym kluczem złotym

Dwunasty otwiera apartament

W przydrożnej kuźni stukają młoty

Ja sięgam po pióro i atrament


Z kominka bije ciepło przyjemne

Mój wzrok utkwiony jest w płomień świecy

Objawią się w głowie myśli tajemne

Jakich nie znali Rzymianie czy Grecy


Serce me niczym stara szuflada

W której zamieszkał kurz z dawnych lat

Tu rozum powoli wszystko układa

By wciąż nie patrzeć w ten przeszły świat


Nie zawsze piszę o własnych sprawach

Godna uwagi kobiety uroda

Czasami bywam na hucznych zabawach

Panie Rejtanie koszuli nie szkoda?


Wiatr zdmuchnął świece i okno zatrzasnął

Drewniane kłody ogień stłumiły

Na moim miejscu inny by zasnął

Po schodach ciężkie kroki dudniły


Chłód dziwny czułem na całym ciele

Nikogo przecież nie zapraszałem

Może śmierć z kosą mi dzisiaj pościele?

Ani na moment się nie poruszałem


Ktoś jakby przeniknął drzwi tego pokoju

Czyżbym wywołał ducha jakiego?

Ja dziś do żartów nie mam nastroju!

“A zatem wyganiasz monarchę swego?”


Stanisław August czy dobrze słyszę?

“We własnej osobie mój drogi Marcinie”

Wspominasz dzieje i wiersze piszesz?”

“Rzeczpospolita nigdy nie zginie!”


“Mówiłeś: Rejtanie koszuli nie szkoda?”

W dobrym znaczeniu wyrzekłem te słowa

“Niedobrze, gdy dzieje się w państwie niezgoda”

“Jak wtedy rządzić ma królewska głowa?”


“To prawda, ten człowiek na darmo rozpaczał”

“Cóż po reformach? – pytam więc przeto”

“Gdy magnat swe dobra troską otaczał”

“A ustawy nikły pod “liberum veto”?”


“Przy boku swym miałem ludzi wykształconych”

“Obiady czwartkowe, piękne były czasy!”

“Żal mi teraz wielu szans straconych”

“Jak w pijaństwie i gnuśności żyły ludzkie masy”


“Ale nim odejdę zagadkę Ci zadam”

“Był księciem poetów, pięknie składał słowa”

“Teraz na cmentarzu zawsze z nim pogadam”

“Powiedz no mi prędko, o kim była mowa?”


“Trudno jest zapomnieć Pana Krasickiego”

“Pozdrów go ode mnie Najjaśniejszy Panie”

“Miło że pamiętasz, przyjaciela mego”

“Muszę już powrócić, dziś duchów zebranie”


W ciemnej komnacie znów sam pozostałem

Granatowe krople spadają na papier

Kolejna noc przeszła, której nie przespałem

Cóż lepszego jest do walki, pióro czy rapier?

marcinolszewski
marcinolszewski
Wiersz · 11 stycznia 2025
anonim