W świetle niezidealizowanego, integrująco -mocującego się prawa, wszystko może być ułudą.
Fikcją.
Wymysłem trywialnym, do ogłupienia ogółu.
Jednostka mityczna, a zarazem bogobojna.
Towarzysząca mu anarchia i pożoga metafizycznego obłędu.
Oddalająca się w granice absurdu jaźni i towarzyszących mu omamów percepcyjnych.
Słowo ma moc.
Asesor kolegialny, też ją posiada.
Jednostka kontra jednostka.
Walka dwóch schizm.
Połogów.
Graczy z osiedlowych rewirów i zakamarków surrealistycznego realizmu modernistycznego.
Dzieło na blokach, wskrzeszające prawdy ujawnione.
Znane przez wszystkich.
A zarazem nikogo.
Asesor osądzi.
Jego koniunkturalna indygacja, wspomoże w osądzie ostatecznym.
Podmiot kontra podmiot.
Wybrani z wytyczonego zbioru.
Zdani na odgórną łaskę.
Bez braku perspektyw, obleczeni w ciągły strach nadludzkiej agonii.
Nadzieja maluczkich w postkomunistycznej przestrzeni monumentów.
Winkiel, za którym może czychać zło.
A, może piękno?
Asesor się szykuje.
Do niego będzie należał werdykt.