Siedzi Mistrz na krześle,
a wokół Mistrza wrzawa.
Wszyscy chcą podpis,
wszyscy chcą zdjęcie,
duszą go,
miażdżą,
A Mistrz tylko słucha.
Wzrok ma nieobecny,
ręka się sama porusza.
Chciałby być może gdzie indziej,
gdzie nie ma czasu kata,
gdzie człowiek za konia ma brata,
Wiatr włosy rozwiewa.
A tu pot z czoła tryska.
Gdzieś chciałby być gdzie on sam
i poezja.
Tak by się cofnąć w czasie.
Tak stanąć na scenie,
nie tylko dla wiersza.
Zaistnieć znów w świecie,
Przypomnieć nazwiska.
Ta dusza samotna tak serce mi ściska.
Podstawiam mu kartkę.
Ręka mu się nawet nie zatrzęsła.
Ktoś jeszcze robi zdjęcie.
Spoglądam na Mistrza,
I widzę -
Starego Człowieka.