Do Francji

Jakub Adamek

Francjo, coś schańbiła się tchórzostwem,

Zasypałaś krwią moskalskie ziemie,

Święty Cesarz na kolana pod Austerlitz klęknął marszem,

Pruski karaluch zniżył się pod stopę w cieniu płomienia.


A my – naród bez tronu, bez ziemi, bez dachu –

W mundurze cudzym, z sercem własnym szliśmy,

Nie dla ciebie, Lwico galijskiego piachu,

Lecz dla orła, co nad Wisłą gniazdo wił myślami.


Twoje laury, twe kolumny, twe pieśni

Zbudowane z naszych kości i śmierci,

Gdy tyś drżała w schronach, my z ogniem w piersi

Na barykadach broniliśmy twej czci przeklętej.


Z Moskwy do Wagramu, z Sedan po Narwik,

Polska krew cieknie spod francuskiej gwiazdy.

Lecz gdyś w Verdun błagała o raty,

Kto słuchał Polaka? Kto pomni miecz krwawy?


W drugiej wojnie schowałaś się za Linią Maginota,

Patrząc, jak świat w płomieniach się gubi,

A kiedyśmy przyszli z nadzieją – i z wota 

Zamknęłaś drzwi przed mymi, na licu dumy.


Szumią groby – ciche jak milczenie zdrajcy –

Skamieniły się po legionach, po cieniach z Narbony.

A ty, Francjo, śnisz znów o wolności w tańcu,

Oblana krwią tych, którym nie odstąpiłaś korony.

Jakub Adamek
Jakub Adamek
Wiersz · 11 czerwca 2025
anonim