zmieszany z zapachem wanilii
koszyczkiem jaśminu
w oczach niebieski
iskrzy żar rozstania
drżącym głosem cietrzewia
otwieram rozdział zapomnienia
chwila ciąży długością ciszy
koniec przychodzi za szybko
nie wierząc odpływam głęboko
odchodzisz po prostu bez słowa
z nadzieją powrotu wrócisz
odbudowaną nową zdrową kobietą
przetrwać burzę szkwał rozszarpał
żagiel pod naszą banderą
łódź nabiera wody tonie
brodzimy razem w nieznane
wszystkie sprawy
zostawiamy za plecami