Wieczór się zbliża.
By godnie odejść
słońce nakłada szkarłatny płaszcz.
Żarem wygasza blask.
A ty i ja?
Na skroniach jeszcze wilgoć od rosy,
we włosach świtem wplątane źdźbła
i oddech wiatru co nas unosił
jak srebrne nitki nad złotem traw.
Nikt nie uprzedził. że dzień taki krótki,
że jednym haustem wchłonąć się da.
I nagle odgłos słów prostych, a trudnych
echem odbija się w lustrze dna.
Minął, niech mija, za słońca śladem
weź mnie pod rękę i w ciemno chodź.
Sprawdźmy, czym zaskoczy nas noc.