przed tobą niczego nie da się ukryć
ty i tak wszystko wiesz
domyślasz się chyba o co mi chodzi
dawno się nie widzieliśmy
wiele się w tym czasie zmieniło
t o n i e b y ł a w i e l k a m i ł o ś ć
na sto procent nie była
jestem tego pewna
naprawdę –
chcę żebyś zabrał stąd swoje rzeczy
ale rozmawiać z sobą chyba możemy
mogłam to jeszcze trochę pociągnąć
jakieś parę miesięcy
przede wszystkim ze względu na ciebie
jednak tak będzie z pewnością uczciwiej
wiem nie masz czym teraz wrócić do domu
przepraszam głupio wyszło bardzo głupio możesz tu zostać na tę noc
nic się w sumie nie stanie nie pozabijamy się chyba
jak bardzo chcesz to pojadę na Ursynów
albo rozłożę kalimatę na podłodze
a ty na wersalce jakoś
j e s t e ś m o i m g o ś c i e m
a gości się nie wyrzuca
n i g d y
przecież
Wielka miłość
Voyteq Hieronymus de Borkovsky
Voyteq Hieronymus de Borkovsky
Wiersz
·
12 stycznia 2011
Poza tym troszkę utonąłeś w obrazowaniu jak z Nowej Fali. Troszkę jak z Nowej Fali. Odmetaforyzowałeś ten wiersz, zupełnie, stawiając właściwie wyłącznie na sytuacyjność i warstwę językową sensu stricto. Nie wiem, czy był to zabieg trafiony. Sądzę, że wyszedł Ci potok niepotrzebnych słów...nie w całej rozciągłości, ale miejscami zwyczajnie się powtarzasz.