terapia

varzyvo

 

Prolog

 

Scena w mroku. Słychać głosy dwóch mężczyzn:

 

Pierwszy:
I jak? Lepiej?

 

Drugi:
A gdzie tam! Wciąż to samo...

 

Akt I

Zapala się jeden reflektor, ukazując mężczyzn w smudze światła. Panowie w białych kitlach stoją nad zwiniętym kłębkiem. Jeden z nich ma notatnik, drugi długopis. Kiwają głowami z niesmakiem i zniechęceniem. W półcieniu widać Kłębek.

 

Ten z notatnikiem:
No to jak będzie?

 

Kłębek:
Rozumiem.

 

Mężczyźni (chórem):
No!

 

Kłębek (ciszej)
Ale się nie zgadzam.

 

Reflektor gaśnie, jednocześnie zapala się drugi skierowany na Kłębek. Z głośników słychać śmiech z podkładów do sit-comu. Na Kłębek spadają ciosy długopisem. Po głowie dostaje notatnikiem. Nie broni się. Ma związane w kaftanie bezpieczeństwa ręce. Światła gasną.

 

Akt II


Ciemność. Latarką podświetlona twarz mężczyzny:
Trzy razy dziennie terapia szokowa. Przed śniadaniem zestaw pytań, na które nie zna odpowiedzi. Po obiedzie skierować nową pielęgniarkę. Ma przyjść z tacą leków i wielką strzykawką. Zapytać o samopoczucie, włączyć muzykę, nie zaaplikować medykamentów, obiecać wypis jutro. Kolację niech przyniesie ta sama pielęgniarka. Ale razem z koleżankami. Wszystkie mają wybuchnąć śmiechem, jak pacjent zacznie jeść. I śmiać się dotąd, aż nie skończy.

 

Akt III


Światła na Kłębek. Przed nim talerz z jedzeniem. Z głośników zacinający się śmiech, Kłębek śpi. Śmiech trwa do czasu zacięcia się płyty. Wraz ze znikaniem śmiechu, gasną powoli światła.

 

Akt IV

        
Scena w świetle. Kłębek. Wstaje i zwraca się do widowni neutralnie:
W sumie... co mnie to obchodzi?        

 

Ściąga kaftan i wychodzi.

 

 

Epilog 


Na środku sceny stół. Przy nim pielęgniarka i dwaj mężczyźni grają w karty.

 

Pielęgniarka (swobodnie):
Samobójstwo?

 

Mężczyzna I (szorstko)
Wykluczone! Kaftan był. To jak?

 

Pielęgniarka (patrząc w karty, zamyślona):
Może ucieczka?

 

Mężczyzna II (z irytacją)
No jak! Kaftan przecież...

 

Pielęgniarka (opada na krześle, ręce spadają wzdłuż ciała, z westchnieniem):
Nie rozumiem.

 

Mężczyźni chórem (pierwszy wyciąga długopis, drugi notatnik)
Ale zgadzasz się?

 

Pielęgniarka (zrywa się, siada prosto, z nerwowym uśmiechem)
No oczywiście...

 

Kurtyna.

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 4 głosy
varzyvo
varzyvo
Dramat · 21 listopada 2010
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    No, bardzo dobry tekst, dobry pomysł. Mnie podchodzi.

    · Zgłoś · 13 lat temu
  • varzyvo
    a i Rzeczywistość nie wie, że sama go wykreowała i może się nim stać... punkt widzenia zależny od umiejscowienia - bezlitośnie zawsze, Bogu dzięki - nie u każdego

    · Zgłoś · 13 lat temu
  • varzyvo
    dziękuję:)

    · Zgłoś · 13 lat temu
  • Dominika Ciechanowicz
    Świetnie uchwycone. Kłębek nie ma szans w konfrontacji z rzeczywistością.

    · Zgłoś · 13 lat temu