Dlaczego bluźnisz synu?

Wiktor Smol

 

Główny Planista i wątpliwości dotyczące Dzieła Stworzenia

 

Kiedy patrzę na całość, to mam mieszane uczucia, miej więcej takie, jak się ma w przypadku, kiedy twoim nowym autem (prosto z salonu) teściowa spada w przepaść.

 

Ta całość podoba mi się i nie podoba też zarazem – takie dwa w jednym plus gratisy w promocyjnym, rozszerzonym pakiecie dla stałych klientów z wykupionym abonamentem życia na krechę.

 

Ktoś może powiedzieć, że życie jest piękne, a ktoś inny że parszywe jest. I dwie te prawdy są prawdami i nie są żadnym odkryciem Atlantydy.  

 

Patrzę jak dzieci biegają po podwórku i bawią się w zabijanie: jeden ma pistolet na wodę, drugi na kulki z kolorowego plastyku, a jeszcze inny z takimi bajerami: światełka, dźwięki i takie tam dziwy. To za oknem na „moim” podwórku. A w okienku telewizorni zupełnie co innego – Kongo i dzieci z kałasznikowami w wersji ful wypas: dwa magazynki do kupy i takie tam inne bajery.

 

Kiedy, dajmy na to, dzieciakom z naszego podwórka kończy się woda, kulki i padły baterie na amen siadają do kupy razem i liczą rannych i marzą o prawdziwej giwerze.

Kiedy dzieciakom z „tamtego podwórka” zostają puste magazynki te nie zastanawiają się wcale -  sięgają po maczety i dalej śmigać za wrogiem.

 

Takie drobne różnice, takie „prawie”, co znaczy tak wiele.

 

U nas dzieciaki, których matki dostają na ich urodzenie becikowe, drą japę jak mu który zabierze zabawkę. Tam dzieci o innym odcieniu honoru drą serię za serią po ścianach szałasów aż wióry lecą, i potem, jak hałas ucichnie na chwilę, siadają pod palmą, albo bambusem i trzymają bebechy, aby tylko do kupy razem.

 

Nikt mordy nie drze, że demokracja, że zamach, że pierniczony dzień dziecka, że ktoś łamie prawa. Tam załatwia się sprawy od ręki, ręki, w której nawet dziecko wie jak trzymać kałacha.

Przyznam, że nie wiem dlaczego tak się to załatwia w tamtych odcieniach. I myślę, że nawet Główny Elektryk też tego nie wie. Coś Mu się chyba pokićkało i nie dziwię się wcale – jakiś czas trzymał władzę, potem dał ją w ręce ludziom i jest jak jest, czyli miejscami pięknie, a gdzie indziej ciulowato nawet.

 

Pisząc o Stwórcy mógłbym podeprzeć się Karpowiczem i zacytować kawałek o Panu Bogu, który błyszczy jak meblościanka na wysoki połysk i temat w zasadzie zakończyć – niech się Stwórca sam martwi tym co stworzył i tym, że oddał ludziom aż tyle władzy.

 

Ale tutaj jeszcze trzeba jakiejś reasumpcji dokonać i wtrącić swoje trzy grosze. Z literatury wiem, czytałem, i nawet starałem się zrozumieć, że świat od zawsze był tak urządzony jak urządza się firmę hodowli, dajmy na to, bydła z ubojnią z tyłu i sklepem od frontu.

No i wszystko się zgadza – redukowanie liczby urodzeń.  

Potem jakieś daty, bohaterowie, zapiski na kartach historii, tchórze, zdrajcy, sława, niesława, kwiaty i znicze – pomniki i zbiorowe mogiły i Alzhaimer, że wojna to kurewski wymysł Szatana. Nie wiem, czy ów siedzi po lewicy, czy prawicy wspomnianej meblościanki na wysoki połysk.

Wiktor Smol
Wiktor Smol
Dramat · 24 maja 2012
anonim