Literatura

końskie (dramat)

suicidalmaniac

Widzisz, zatraciłem sens życia. Obrok ciągnienie wozu, obrok, targanie sań, obrok, dymanko, obrok ciągnienie wozu itd.... gdzie sens, gdzie logika? Stary mam dylematy... chcę być Mustangiem, wolnym koniem, którego wszystko wali, tylko ma rozwianą grzywę, niepodbite kopytka i czystą trawkę... i stadko kobiet.
Lewy Koń: znowu wciągasz sieczkę... może ścieżkę? Ściezynkę?

Prawy Koń: Nie znowu będę miał omamy wole najebać się siankiem kulturalnie, jak każdy konik

LK: Konik garbusek. Po sianie nie staje..

PK: Znowu ścieżke wdychałeś?

LK: Jednom malutkom.

PK: Nieeeee, nie będę z narkohorsem stal przy jednym woreczku z obrokiem, wypchaj się stary nie będzie love miedzy nami...normalnie odcisnę ci kopytko szczęścia a na czole.

LK: Ja pierdolę gościu, wyluzuj, są takie godziny w życiu konia, kiedy wszystko się wali

PK: A co ci się zawaliło?

LK: Widzisz, zatraciłem sens życia. Obrok ciągnienie wozu, obrok, targanie sań, obrok, dymanko, obrok ciągnienie wozu itd.... gdzie sens, gdzie logika? Stary mam dylematy... chcę być Mustangiem, wolnym koniem, którego wszystko wali, tylko ma rozwianą grzywę, niepodbite kopytka i czystą trawkę... i stadko kobiet

PK: Ej, ej, ej , nie przesadziłeś staruszku? Wątroba ci siądzie i zamienisz się w helikopter, nie zaciągaj się już...

LK: Są granice, których koń nie przekracza.

PK: Słuchaj ta twoja filozofia jest ok., tylko pytanko.. właściwie jedno malutkie: dlaczego do niej nie dążysz? Dlaczego opowiadasz mi tu pierdoły zamiast zgryść powrozik i patataj patataj do lasu... Dlaczego?

LK: a bo ten no .....

PK: co no wysłów się...

LK: a bo, no wiesz... no

PK: no właśnie nie wiem, wyparsknij to wreszcie wygodnicka, niekonsekwentna beko łoju na żałobne gromnice.

LK: ja naprawdę tak nie myślę, myślę tylko nie do końca mam jeszcze jedno marzenie, bo ja chcę być koniem cyrkowym, a się wszyscy z tego śmieją.

PK: nie no, stary dupa, jak szafa gdańska, a ty o szkole cyrkowej kombinujesz, za co byś tam robił? Za kaskadera dla słoni?

LK: Nie.. za linoskoczka

PK: Wyrzuć to świństwo

LK: Nie no, seryjnie stary

PK: Boże, wiedziałem, że w tej stajence są sami pojebcy, ale takiego pomazańca to jeszcze nie spotkałem.

(chrzęst żutego sianka)

PK: wiesz koniu, ja już nie mogę się doczekać zawsze końca pracy, gdy sobie stanę przy żerdce przed snem, zrobię sobie rachunek sumienia i podumam o życiu, o gwiazdach o przodkach, o starości... te 15 minut dziennie znaczy dla mnie wszystko stary....

LK: o a mnie objechał za jaranie, a mi teraz o widzeniach będzie opowiadał, tylko mi nie mów ze myślałeś o życiu po życiu, bo padnę ze śmiechu...

PK: ja się sztucznie nie napędzam, a w ogóle to nie to samo, ja to robię świadomie.

LK: a gdzie różnica? Gdzie widzisz różnice?

PK: W czasie mój drogi u mnie to tylko 15 minut.... a daj spokój w ogóle.... słuchaj koniu wczoraj myślałem o starości

LK: O czym? Biała stajnia kryta dachówka? Żarcie trzy razy dziennie spacerek i płoty na słońcu? Ty, naprawdę lepiej i zdrowiej dla nas, by było gdybyś jednak się sztachnoł stary, zaczynasz marudzić i tak skończysz w najlepszym razie jako materac, albo smyczek do skrzypiec, albo wiolonczeli i będą cię kalafonia smarować..

PK: Ej nie szerz defetyzmu, słyszałem o tym, ale tylko tak straszą, marzę żeby na koniec życia pojechać sobie wycieczka do Włoch, zobaczyć Papieża, Rzym, Alpy... świat bym zwiedził

LK: Nie martw się pojedziesz... na pewno pojedziesz... o mamusiu, co za pojeb, z kim ja tu musze stać.... obudź się stary, tu prawdziwe życie...halo, puk puk..... nie martw się pojedziesz do Włoch i przerobią cię na jakieś danko mięsne, a powiem ci, że jako paczkowana mrożonka to zwiedzisz pól świata i to możliwe. że w jednym czasie nawet.. hehehe

PK: Stary, ludzkość kocha konie i nie robiła by z nami czegoś takiego, rozumiem krowy, świnie, kury, ale my? Konie? A husaria? A dragoni? A kwaleria ? To pryszcz? Na jednym ko... tym no jedziemy... od zarania...

LK: Idiota no, kto cię nafaszerował takimi kretynizmami, koń patriota katolik – sztucznie wytworzona masa konna idealna do sterowania..... eeeej stajjeeenyyyyyy weź mnie do tej starej nimfonaki, już wole, przewiąz bo ja z tym capem nie mogę no..... nie rozumie, no....

PK: czego nie rozumie.. gadasz jak te wieczne pijane, podstarzałe konie, co węgiel wożą, komuniści.... tfu psia ich mac

LK: nie, nie będę z tobą rozmawiał ..... Ignor rozumiesz?

PK: no co? Co nie będziesz ze mną rozmawiał? Ze niby co?

LK: lalalalala biedroneczki są w kropeczki, lalalalalalalalala zółty jesienny liść......

PK: kultury.... jebany..... pytam to odpowiadaj

LK: odpowiedzi chcesz?

PK: (szyderczo) no wal

LK: to ci powiem gówniarzu, pierdolony pomiocie biskupa

PK: ej uważaj sobie......

LK: i wybij sobie wszystkie mruczanki o Kasztance, koniku garbusku, Husarii i Kawalerii, stary jesteśmy normalnym produktem, jak żydzi w obozach koncentracyjnych: włosy na smyczki lub na materac, kopytka na klej, skóry na siodła, kości dla psów i kurwa każdy ma w życiorysie wpisaną podróż do rzeźni, ostatnio do Włoch... nie wierzysz? A widziałeś cmentarzyska koni? Nie? Och, gdyby każdy koń wiedział ile ma siły w nogach, to by wiał.... wiesz ile umiera w transportach? Z głodu... z gorąca pod rozgrzanymi blachami? Stary nie wyobrażasz sobie nawet... a widziałeś, jak trzy dni temu załadowali tą parę staruszków Alberta i Monikę? I co? Na spacer po Łazienkach pojechali?

PK: No, mówili właśnie, że jadą do Włoch.... do Papieża....

LK: Do rzeźni stary jechali, do rzeźni.... świat jest popierdolony, już wolałbym, jakby mnie miały wilki zjeść niż tak technicznie, na sucho, z kalkulacja ...... do kiełbasy.

PK: nie no ...... ale przecież ... a to skurwysyny..... to mój dziadzio na polu bitwy... i kruki i wrony go rozdziobały, a te wszawe... a to skurwysyny...... zajebię pierwszego, który mi się nawinie.

LK: i wiesz dlaczego sobie jaram? Żeby o tym choć na chwilę zapomnieć i wiesz co? Nawet najbardziej najebany, zawsze o tym pamiętam, nie pamiętam, jak się nazywam, ale swój epilog znam, a nie masz co fikać, bo tylko sobie wcześniejszy bilet załatwisz.

PK: ja pierdole....

LK: no... sztachniesz się?

PK: daj...... jutro uciekniemy...... stary tak nie można ..... jarać, najebywać się, to przecież cicha zgoda, chować się w oparach dymu.. jutro spierdolimy.....słyszałem, że Kulawy Juzek biega luzem, po Bieszczadach, głoduje w zimie, ale nam się akurat przyda dietka, brzunie mamy niezłe, może nas weźmie do paczki.... brałem go za pijaka i lumpa... ale w takich okolicznościach...... ja cię pierdole... zrobimy to.

LK: taaaaaa, to na nic, ale wiesz co? Zgadzam się...Jutro uciekniemy.... Węgielek jestem... przybij kopytko

PK: Chędożny..... po Prawowitym.... a tam nie ważne rodowody..... daj pyska...

EPILOG:

............

Restauracja "PRZEPYSZNE"

MENU

....

BEFSZTYK TATARSKI - 200 gram - 30 złotych

TATAR KOŃSKI - 250 gram - 24 złote

....


dobry– 37 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
ANNA PYRZYŃSKA 6 stycznia 2003, 08:52
jest o.k jak dla mnie
konik
konik 1 sierpnia 2004, 20:11
tekst jest oki , zaciekawil mnie , bo w pewnym sensie jest o mnie:)))P
tschautschesku
tschautschesku 16 grudnia 2006, 02:20
Ała! - niestety płytka treść owinięta w płytką formę. Bez Obrazy dla autora - mnie aż zabolało.
Olga S.
Olga S. 29 grudnia 2006, 22:53
Jest to okrutna prawda obita ramkami paradoksu i żartu. Przydałoby się, żeby każdy, kto jest za wywozem żywych koni na rzeź, to przeczytał. Poruszające. Ze śmiechem przez łzy.
igus
igus 12 stycznia 2007, 21:15
komu sie chce to czytać??!!
przysłano: 16 stycznia 2002

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca