Teatrzyk „Kaprawe Oczko” przedstawia sztukę
w niepełnych trzech aktach pod roboczym tytułem:
„Co wolno wojewodzie to podobno ni chu chu”.
Występują:
1. Matka Narolkach
2, zwykły Pan Obywatel, w skrócie zPO
-
Pin Okyo, mesjasz, który z japońską precyzją wycina z narodu minimum 1500 VAT,
-
Terr Lecki (Terr bo ma wory wielkie jak ziemia, Lecki bo się dość lekko skleja)
-
Lichotka, którą fryzjer i okulista tak oszukują, że jej się „c” z „t” pomyliło.
AKT I (najbardziej niepełny):
Przy stole siedzi matka Narolkach, Pin Okyo struga kolejnego wariata, Terr Lecki coś tam sobie w kącie skleja, a Lichotka przed lustrem ćwiczy gesty na wypadek głosowania. W tle słychać „ The Show Must Go On”.
Do nie pokoju wchodzi zapłakany zPO.
zPO:
Ach jak bardzo chory ten kraj
rak mu toczy mózg i wątrobę,
teraz zachorzałem i ja
na uleczalną chorobę
A więc grosza trzeba dziś dać
doktorowi eNeFZetowi
abym szybko na nogi wstał
no i resztę przy tym uzdrowił
Nastaje niezręczna cisza, Pin Okyo przerywa kopanie dołków, Terr Lecki wybałusza oczy na tyle na ile to możliwe, Matka Narolkach wbija szydło w stół, a Lichotka wytrzepuje rzęsy waląc głową w pustkę.
AKT II
Wszyscy obecni siedzą w ławach przy, nomen omen, żadnym stole.
ZPO:
ach pomocy, proszę pomocy!
Pin Okyo(przecierając drugie oczy):
Ja w młodości dołków kopacz
i podpalacz każdej nysy
chciałbym tylko skromnie dodać,
że ładniejszy będziesz łysy
A poza tym mamy Kurkę
trzeba ją dokarmiać raczej
niechaj Ziemcem i Ogórkiem
narodowi pięknie gdacze!
Matka Narolkach (trochę jęczy trochę płacze):
Ja bym dała dwa melony,
społeczeństwo ma być zdrowe!
Z tego trochę na zielonych
no a resztę na odnowę
albo choć na retusz mały,
żeby gały nie widziały
jak nam pały posiwiały...
Terr Lecki (nadymając się jak buchaj)
Jej nie słuchaj, jej nie słuchaj!
Lichotka (przeczesując palcem włosy)
Jest nas więcej, jest nas więcej!
Oto wynik, bardzo proszę:
w głosowaniu na dwie ręce,
w zawierzeniu łasce bożej
przekażemy Kurce kasę
a dla chorych mamy palec,
bo co wasze to i nasze
a co nasze – wasze wcale!
KLOPS... znaczy KLAPS
AKT III
Do nie pokoju tragarze wnoszą telewizory: pierwszy, drugi i trzeci regionalny oraz cztery radia z których wyrwano niepotrzebne tranzystory. Zwykły (już nie pan) Obywatel trzyma za kości śródręcza Kostuchę (ze strachu niewymienioną w osobach, a przecież i tak wszyscy wiedzą, że przylezie). Reszta jak w akcie pierwszym, tylko Matka Narolkach pudruje nagminnie występujące piegi. W tle piosenka Zenka:” Życie to są chwile”
KONIEC
W didaskaliach akt zgonu zwykłego Obywatela, który wypisał doktor marszałek Kar Czewski ( imię wybrane z uwagi na oczekiwania):
„Obywatel, proszę państwa,
umarł nie z przyczyny draństwa,
ani też przez pana Zenka
bo to ładna jest piosenka”