Wybacz powinnam przestać płakać poczułam smak ziemi w ustach
gryziesz z bólu róg małej poduszki zaśliniłeś pościel, kolejne prześcieradło
zmoczone świeżym nasieniem
spotkałam dziewczynę o różowych włosach
pachniała potem różowych piersi
przyniosła do domu sukę z pękniętym łożyskiem
nie ma litości
skopany pies tak samo cierpi jak ty
kiedy błagasz o chwilę zapomnienia
jeszcze wczoraj marzyłam pędząc na oślep
bezkarnie naga jak żebraczka
błagałam o morfinę
a my jak bydlęta
piszemy wiersze do Boga
(Bogowie są zbyt zajęci?)
powąchają nasze resztki
kamień rzucony w okno wpuści światło
kundle żyją dłużej
nigdy nie zostaną rasową poetką
a taki nowiutki jest o pająkach :-)
ach Bruno
ten chłopczyk
który uśmiechem sprowadził
słońce
a lokomotywa zatańczy walca
wagoniki zagrają jak werble
zawiruje karuzela
bączek na podłodze kręci
i tak otwiera serca
i tak migotki w oczach
i szczęście że się kręci
ty mój mały bączku
fasolką zieloną jestem
w twoich rączkach
potrafię być miła...chyba mam dosyć tej niedoje....kobiety :-) nie przeklinam
stanę u źródeł - studni ciemnych,
w groźnym milczeniu ręce wznosząc;
jak pies pod pustym biczem głosu.
Nie pokochany, nie zabity,
nie napełniony, niedorzeczny,
poczuję deszcz czy płacz serdeczny"
Masz rację Alu, przesadziłam. Samokrytyka, samookaleczenie, autodestrukcja. Później nawet organizm nie ma siły się bronić, zasypia zmęczony. To już nie wiem...kim jestem.
Pies, suka...zagubiony kotek, cień zorzy :-))
Wiem, jestem kobietą...czasem zapominam. Każdemu może się zdarzyć?