Do czego prowadzi polityka subtelnego dialogu z chamem, przekonujemy się co dnia obserwując wojenne wydarzenia. W myśl powiedzenia, że mądrzejszy ustępuje miejsca głupszemu, na krzywych uśmiechach, w aksamitnych rękawiczkach, zasuwamy głodne kawałki o pokoju i braterstwie po grób brata. Co dla chama jest oznaką słabości, ośmiela go do bezkarnego kontynuowania zbrodni i jest zaproszeniem do efektywniejszego barbarzyństwa.
*
Niestety, nie można być do pewnego stopnia uczciwym. Wojna Rosji z Ukrainą sparaliżowała i zdominowała media i do rzadkości należy poruszanie innych wydarzeń. Inne przyćmiewa cień; giną w informacyjnym natłoku spadających bomb.
Wojna unieruchomiła pozostałe nieszczęścia. Poznikały z bieżących zmartwień i już nie mówi się o Jemenie, Syrii czy Filipinach. Poznikały aliści pozornie, gdyż kiedy zakończy się ta i jeszcze nie rozpocznie się kolejne ludobójstwo, świat odetchnie z ulgą i wróci do kunktatorskiego rozdzierania starych, lecz jarych szat.