Taniec wariatów otworzył Tyberiusz, perfidny władca słynący ze skazywania zamożnych na śmierć i przejmowania ich majątków; co który z owoczesnych oligarchów dorobił się fortuny większej od bogactwa dyktatora, stawał się jego wrogiem.
Złowieszcze rządy tego cesarza zapoczątkowały imperialny horror. Za nim dreptał jego nieśmiały następca, z wyglądu cherubinek, w istocie – kanalia. Podobno Tyberiusz wybrał go dlatego, by się w przyszłości okazało, że w porównaniu z nim był nie aż takim łajdackim łajdakiem. I rzeczywiście: w porównaniu z nim, był aniołem.
W trakcie dalszej karuzeli wydarzeń zmieniła się dekoracja i oto szaleńca Kaligulę zastąpił cezar Klaudiusz, człowiek wolny od przywar swojego poprzednika.
Okres panowania Klaudiusza nie był długi, lecz odznaczał się względnym odprężeniem i normalnością, która okazała się ciszą przed burzą: skutkiem intryg i morderstw, na polityczną estradę wtarabanił się następny pomyleniec: Neron.
Tak czy inaczej, chlubne dzieje cesarstwa rzeźbiły psychiczne nowotwory; Kaligule odlatujące w niebyt razem ze swoim paranojami.
Ci pozornie śmieszni, a naprawdę groźni kacykowie o wrednym charakterze, figury, przed którymi poddani drżeli z obawy o życie, zostały wyputinowane z władzy przez ludzi mających dosyć rządów chorego władcy.
Pozbawieni jej wszakże chwilowo. Na krótko, bo ludzie, są głusi na wyciąganie wniosków z Historii. Szybciutko i skwapliwie zapominają nauk przeszłych niepowodzeń. Lekceważą fakt, że po Kaligulach i Neronach przychodzą stada pomniejszych naśladowców chętnych do dzierżenia pały. Hordy skarlałych przez los, pragnących doskoczyć do swoich bożków. Doskoczyć, a jak im się poszczęści, to i prześcignąć. Zakasować i pogrążyć cały świat w nieustannej trwodze. Żądnych wyjaśniania mu, że zgniłe jest piękne.
*
Siła by gadać o wyczynach tak zacnych popaprańców, lecz nie sądzę, by było warto skrobać elaboraty na ów temat; analizą tych przypadków powinny zająć się podręczniki o głupologii.
Rozpatrywanie poczynań obłąkanego jest być może ciekawym i pouczającym zajęciem, ale mnie ono nie rajcuje. Uważam je za ohydne. Szczególnie, kiedy od świra zależy mój los.
Pomijam aspekt szpitalny zagadnienia. Poruszam się wyłącznie w politycznych rewirach. Jedynie, bo gdy szaleniec zaczyna błyszczeć brakiem rozumu i swoim działaniem wpływa na jakość życia swojej rodziny, szkody dotyczą tyko tej rodziny. Zatem niewielu osób.
Lecz są niepowetowane i ciężko je naprawić wtedy, gdy sprawuje realną władzę nad wielomilionowym krajem. Zabójcze są zwłaszcza wówczas, kiedy na skutek niewiedzy, czy przyzwoitości, zawiaduje siłami zbrojnymi bądź dąży do rozpętania wojny.