Dadzą, czy nie dadzą, nałożą, a jeśli, to ile? Mnóstwo mnóstw iście hamletowskich pytań w sprawie dostarczenia broni. Dyplomatyczne dąsy i pląsy z procedurami na temat, kto ma, a kto nie ma prawa wyskoczyć przed orkiestrę. Cywilne postronne, zdalne rady, narady i porady. Generalskie i pułkownikowskie jeżdżenia wskaźnikiem po mapie teatru wojny. Jakieś profesjonalne, strategiczne i taktyczne dywagacyjki, rozważania, domniemania, zastrzeżenia. Bezmiary przeciągań, kunktatorstwa i amatorszczyzny. Putin jeszcze jest, czy rządzi Rosją jego atrapa? Podczas gdy Ukraina czeka, błaga i ludnościowo ginie.
Odnoszę niespokojne wrażenie, iż ani Europie, ani USA nie zależy na zakończeniu wojny. Niech toczy się z dala od nich. Zamiast odczuwalnego zadania ciosu, bawi się w iluzoryczne nadzieje na rosyjski rozsądek i wycofanie się z inwazji. W tym momencie przykojarzam sobie wypowiedź Chmielnickiego z „Ogniem i mieczem”. Brzmiała ona tak: „teraz nie, ale z wiosną na was ruszymy”. Z wioną dlatego, że stepy porosną trawą i będzie paliwo dla koni. Otóż Putin planuje również na wiosnę. Czyli jak będą sprzyjające warunki. To znaczy jak uruchomi następną dostawę armatniego mięsa. Tego zaś ma w bród. A ukraińskie wojsko nie ma milionowej armii. I o tym trzeba mówić.