próbuję odepchnąć od siebie
suicydalne przekonania
ale ich siła mnie paraliżuje
pomimo długich spacerów
alejkami brzóz i sosen
wracam przybita
rozbita jak szklanka
napotkane twarze
przypominają o pandemonium
zakrzywiając niedawno proste linie Boga
+++
próbuję zasłonić niewinność
zbluzganą przez ilekroć szpilek wbijanych w serce
bezpieczniej jest spoczywać w mroku
jakoś tak lżej się oddycha
gdy niczego nie słychać
na nic nie trzeba się kierować wzrokiem
nie bez przyczyny ostrym jak brzytwa
źrenice ściśnięte przez sztorm łez
+++
nadaremnie próbuję kogoś pokochać
czy to uczucie jeszcze jest ?
czy nadzieja je zabrała ze sobą
w niepamięć
Klaudia Gasztold