Oburzyło mnie określenie tego typa jako człowieka „szalenie inteligentnego”. Gdyby padło ze strony głupka, to chętnie bym się zgodził, gdyż każdy, choć trochę bystrzejszy od niego, jak najsłuszniej zakrawa na takie miano. Ale problem w tym, że określenie to wypsnęło się spod pióra człowieka niegłupiego. Nad czym ubolewam, ponieważ tendencja do pobłażania złu, zatacza coraz szersze kręgi. Niedługo stanie się tak powszechna, że jej przeciwieństwo, czyli walka z przejawami zła i niszczenie go w zarodku, zejdzie do podziemia z mózgowcami.
Zestawienie inteligencji z nieżyciowymi poglądami konfederata nazywam zgrzytem, dysonansem, jazdą po bandzie. Słowo to uległo znaczeniowej dewaluacji. To, że facet potrafi grać w brydża, nie naraża go na na opinię inteligentnej jednostki; ta przywara mu nie grozi.
O Januszu Korwinie M. pozwoliłem sobie bazgrać przed stu laty. Już wtedy gadał od rzeczy. Szczególnie cięty był na niepełnosprawnych. Odmawiał im bycia nadludźmi, czyli takimi, jak on. O jego innych seksistowskich i pseudo ekonomicznych mamrotach nawet nie wspomnę; dysponuje ogromnym repertuarem bredni. Wypowiadane śmiało, publicznie i bezkarnie, głoszone w stylu znudzonego pajaca i z taką pewnością, jakby były prawdami co najmniej objawionymi, dziwią i zmuszają do zadania sobie pytania o to, dlaczego pozwala się podobnym kreaturom istnieć w medialnym obiegu? Jeżeli na tym ma polegać inteligencja, to ja po tysiąckroć wolę być tumanem.
nieżyciowa jest logika?
styl Korwina polega na tym, że mówi do elektoratu językiem logiki.
a tutaj trzeba pustych frazesów, jak reszta ,,klasy"
Polacy niezmiennie glosują za socjalizmem, czyli przelewaniem z pustego