Powszechna demokracja to chory ustrój.
Ludzie nieprzygotowani, którzy niczym nie zarządzali skutecznie, biorą się za rządzenie państwem z powodu mandatu zdobytego w plebiscycie.
Nagle weszli w posiadanie immunitetu wyłudzonego wyborczym kłamstwem.
Byle kto zawłaszcza majątek narodowy. Partyjny kacyk wybrany z przypadku, emocjami przypadkowego elektoratu.
A potem rozlega się desperacki krzyk zawodu, że kradną, albo robią szwindle szkodliwe dla wyborców.
Taki ustrój toczy się bezwładem dopóki państwo nie zgnije całkiem.
Jak dotąd w demokracji niczego nie zreformowano, nie rozwiązano żadnego problemu społecznego.
I nie będzie żadnego postępu.
Codziennie media publikują jałowe wypowiedzi delegatów na wszelkie tematy.
Nic z tego nie wynika sensownego.
Losowy rozkład mandatów wbrew logice, dać może głosowanie małp. Po co angażować do tego naród w kosztownym teatrum?
Nieważne, czy rządzi PiSda, KO, czy obrotowa kurtyzana. W demokracji rezultat będzie zawsze taki sam: bida z nędzą.
Rolnicy mogą odczuć teraz, jak zostali wdeptani w ziemię przez zdradzieckie mordy PiSu. Bo przespali dwie kadencje beztroskim snem.
Zło wzrasta na tchórzostwie słabych.