Postępuje fala zwolnień grupowych z firm zagranicznych. A przecież nie wystąpiły objawy kryzysu finansowego państwa. Zachodni kapitaliści przenoszą produkcję i outsourcing do Azji. Zgodnie z logiką biznesu, przedsiębiorcy polują na robotników, co kosztują miskę ryżu na dzień. Polacy stali się dla nich za drodzy. Neokolonialne eldorado niedługo przestanie się opłacać w Polsce.
Skoro nie zbudowano przez 3 dekady własnego przemysłu, naród pozostanie z niczym. To naprawdę dramat, mimo że propaganda sukcesu traktuje inaczej. Oparcie gospodarki na taniej sile roboczej, bo tak chciał Zachód na początku transformacji gospodarczej, oznacza zdradę stanu.
Na dodatek spada opłacalność produkcji z powodu drastycznego wzrostu cen energii. Sankcje nałożone na Rosję przygniotły bardziej Unię niż samą Rosję. Wydawało się, że ktoś tam kalkuje koszty w Brukseli. Jednak decyzje w ważnych sprawach podejmują demokratycznie wybrani imbecyle.
Warto przypomnieć, że w czasach hiszpańskiej konkwisty Peru należało do najbogatszych kolonii świata, gdzie wydobywano 70% zasobów złota i srebra. Tubylcy zapewnili kolonistom tanią pracę.
Dzisiaj Peru, to kraj peryferyjny, upadły. Tamtejsza elita nie umiała zastąpić rabunkową eksploatację zasobów naturalnych nowoczesnym przemysłem.
Łatwo więc przewidzieć los państwa neokolonialnego, jeśli nie nastąpi zmiana paradygmatu politycznego - odrodzenie narodowej industrializacji.
