Literatura

Globalizacja słów (dramat)

Marek Jastrząb

 

 

Ostatnio przygnębiają mnie rozmaitego autoramentu złachmycenia i upadki. Postanowiłem więc pójść po rozum do głowy i zastanowić się, co się z nami porobiło. Że  zaś chodzenie po rozum zajmuje mi coraz więcej czasu, dopiero po godzinie intensywnych medytacji doszedłem do wniosku, iż nie ma wyjścia: musimy ponownie nauczyć się używania rozsądku w mowie, piśmie i na ambonie; niegdysiejsza subtelność, wrażliwość czy umiar w wypowiedziach, zostały zastąpione przeszczekiwaniem rozmówcy uniemożliwiającymi porozumienie.

 

Zamorskie języki z powodzeniem zagnieździły się w umysłach Polaków. W przeszłości dopadały nas makaronizmy, germanizmy, rusycyzmy, francuskie zapożyczenia. Stały się naszą integralną częścią i weszły nam w generalny mózg. Rzutowały na pokaleczoną poetykę naszych wypowiedzi. Jednakże bądźmy sprawiedliwi: nie tylko myśmy robili za papugi.

 

Cały świat opanowały anglojęzyczne łamańce; przyszła moda na zachwyty i przeproszenia po tamtejszemu: – wow lub sorry. Wyrażenia te śmigają również po polszczyźnie. Panoszą się  po miedzach z płaczącymi wierzbami. Nie ominęły igloo, zagnieździły się na pustkowiach Bliskiego Wschodu, dotarły do krain turbanów, meczetów i dromaderów. Znalazły też przytulisko na Antarktydzie i niedługo niedźwiedzie polarne zaczną porykiwać w dialektach amerykańskich.

 

Mówiąc krótko, moda na zapożyczenia jest powszechna.  A jeszcze krócej:  wszystkie nacje zaakceptowały ją bez oporu. Pogodziły się, że jest to język międzynarodowy, uniwersalny i wspólny, jak zatrute powietrze. Afryka i Europa, uległy owemu snobizmowi i nie ma przed nim ucieczki;  czy to w Chinach, czy na wyspach Olaboga, w byle zakątku planety, znajduje się  Zulus z Grenlandii szwargoczący po globalnemu.

 

Mało kto się temu sprzeciwia. Spora większość piszących nie odważa się na poprawne mówienie. A nie odważa, bo nie szuka zamienników obcych słów i nie chce wyjść na zrzędliwych moralistów z purystyczną ekierką i językowym strychulcem.

 

Upowszechnieniu też ulega wulgaryzacja: słowa używane w środowisku spelunkowym, zawędrowały na salony z kulturą. Wzięły się z przekonania, że jak przeklinasz, to jesteś wiarogodny,  bardziej szczery, otwarty czerep, równy chłop lub wyzwolona baba; swojska dusza.

 

Mówią tak politycy, mówią ich dworzanie. Zwyczaj ten nie oszczędził artystów, ludzi pióra, pędzla i batuty; kto żyw i kto nie żyw, sobaczy na cały regulator. Bluzganie, dosadność, ekspresja przekazu, plebejskie narracje, są to metody stosowane zbyt często. Nagminnie i przez to – przesadnie. A jak wiadomo, nadużywanie jakiegokolwiek słowa, osłabia siłę i wymowę tekstu. Nie mówiąc o tym, że kiedy zastępuje przecinek, drażni skąpstwem wyrazu.

 

Są dopuszczalne, a nawet wskazane (w śladowych ilościach) w trakcie opowiadania kawału. Ożywiają go dosadnością; dowcipy bezmięsne stają się niezjadliwe. W pozostałych anturażach są zaledwie beznadziejną formą elokwencji.

 

Mówią tak politycy, mówią ich dworzanie. Zwyczaj ten nie oszczędził artystów, ludzi pióra, pędzla i batuty; kto żyw i kto nieżyw, sobaczy na cały regulator. Bluzganie, dosadność, ekspresja przekazu, plebejskie narracje, są to metody stosowane zbyt często. Nagminnie i przez to – przesadnie. A jak wiadomo, nadużywanie jakiegokolwiek słowa, osłabia siłę i wymowę tekstu. Nie wspominając o tym, że kiedy zastępuje przecinek, drażni skąpstwem wyrazu.


 

 

 


wyśmienity 2 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Irena   Świerżyńska
Irena Świerżyńska 15 sierpnia 2024, 09:31
Jak dobrze, że ktoś chce pokazać chore - niewielu to widzi. Gdzieś gubi się honor, szacunek i klasa i brak sita w głowie - wiersz to pokaże. Zapraszam.
Arian
Arian 15 sierpnia 2024, 13:46
Ta cała, polska klasa polityczna pochodzi ze speluny. Nic dziwnego, że niesie za sobą subkulturę meliniarstwa, jak słomę w papciach.
LydiaDel
LydiaDel 16 sierpnia 2024, 02:48
To samo z językiem włoskim. Został ostatnio bardzo spolszczony. Byłam w Rzymie i sama słyszałam, jak Włosi bezpardonowo używają brzydkich polskich słów.
Wstydziłam się za nich. A przecież polski język jest taki piękny.
przysłano: 15 sierpnia 2024 (historia)

Inne teksty autora

Cześć słodziutka!
Marek Jastrząb
Pan cieć
Marek Jastrząb
Kąpiel
Marek Jastrząb
Szachy
Marek Jastrząb
Wsteczny postęp
Marek Jastrząb
Dziennikarskie hopsasa
Marek Jastrząb
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca