Uświadomienia Ludgardy Boa

Izabela Wrzesińska

I.

Czas leci zawzięty. A mój Cud wzięty za palec u nogi szaleje z radości. Przytulam go.

Przytulam dziecko i myślę o tych wszystkich dzieciach, których nie ma kto przytulić.

Nie mają dla siebie jej rąk, jej oczu, jej ust i pieszczot opuszków palców nie pojęcie spragnionych ...

Nie widzą wzruszenia cieknącego po jego twarzy. Nie czują zapachu jego ciała oddającego się wysiłkowi.

II.

Czas leci zawzięty. Mija kolejną parę oczu. Już !

III.

Dzień. Spowolniały bandyta i złodziej w jednym kradnący czas. Kolejny dzień. Mijający mnie jak odrzutowiec - latawiec pragnień. Lśnienie rąk, kwiecistość ócz. Czerwone slogany rąk.

I brzemienne usta.

Miłością, która dopiero dojrzeje. Około 60 miesięcy później...

IV.

Zataczam krąg. Uścisk czyjś wybija mi ząb i toczę się w przepaść bez dna. Łakomie chwytam kawał mięsa. Nużę się chciwie w obawie, bo chwile prawdy śmierdzą amoniakiem. Są wyssane. Z któregoś palca. Chichoczą w kącie mojego pokoju i zaokrąglają kąty. Często słyszę ich rechot i syk. Nic na to nie poradzę. Że długopis toczy się po blacie.

Czas leci... Zdegustowana jestem tłem, więc oszpecam twarze wspomnień. Ale przede wszystkim: nic nie muszę. Teraz.

V.

Kocham perwersję /szeroko rozumianą i długo pojmowaną/. Rozpętałam piekło, nie przygotowałam kąpieli, wywołałam ducha, strzepnęłam odchody gołębia z rękawa, zdmuchnęłam puch z jego włosów. Było tak romantycznie... Do tej chwili gdy wśród widzów nie pojawił się Pan Encyklopedia PWN. Zrecenzował moje poglądy na piękno kresów wschodnich i ocenzurował głęboką tundry dal. Szakal.

VI. Odbiło mi się złotymi myślami. A potem zaczęłam rymować. A przedtem ... To było na koncercie muzyki Żydowskiej w Zamku. Ja słuchałam, ale nie jego. On nie słuchał, ale mówił: pisz! Mówił: więcej zwyczajnych słów, mniej pompatyczności; mniej gramatury; więcej sympatycznej glazury.- Pazury? – ryknęłam w tym tłumie. – Zwariowałeś, Romanie?- Aktor ma dość sławy. A on: Chodzi mi o oprawy. A lwi pazur swoją drogą pikantną ozdobą zowią. To był czas zawziętego Romana. Zawzięty był na mnie i na bociana. Bo chciał mieć dziecko. A ja nie chciałam.

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Słaby 1 głos
Izabela Wrzesińska
Izabela Wrzesińska
Inny tekst · 12 sierpnia 2003
anonim