Było spore, co najmniej trójwymiarowe i starało się mieć jakiś głębszy sens. Rosło, obracając się, a wewnątrz z wielką prędkością pojawiały się i znikały świecące punkty i plamy. One tez wirowały, oddalając się od siebie. Bardzo ładne.
Jako duża dziewczynka wiedziała już, że za jakiś czas mechanizm wyhamuje, i, powoli, stopniowo zacznie się kurczyć. W końcu rozjarzy się i będzie takie gorące, że nawet nie da się dotknąć. Ale potem wystarczy je tylko nacisnąć, i znowu - w przekonaniu o własnej celowości - będzie się rozszerzało.
- Przestałabyś wreszcie bawić się tymi głupotami!
Trochę się zawstydziła.
- Zaraz, już idę!
Wirujący bąk zwalniał, tracąc równowagę. Zatoczył ostatnie koło i przewrócił się na bok. Był teraz zupełnie czarny.
hdwvgfpkh[tjk efijeutgdfhpjd afj rgiojdpjhoe[d saufosdhgvdchzgd hfdiosd adfudshguv ssagfua safuatgf sadusa vc saydusahadu hgiuar ghh gdeasgtv uaste9qw ihurfdsu gdsi hweysb sijhfoiq vsahahefou kuufdsuus dshfor jhdsdiajo DFSHUOIFJSDOAUKDSFU80UE