(czyli marzenia śmierci)
Siedzę w tym pomieszczeniu bez okien i klamek. Nade mną głośnik, a z niego leci audycja tutejszego radia. Tytuł tego programu to „Siostro, poluzuj kaftan ”. Walę w ścianę głową i błagam, aby wyłączyli ten pełen ptactwa i robactwa syf. Nikt mnie jednak
nie słyszy lub nie chce usłyszeć.
Słuchowisko się zaczyna. Miły głos usypia mnie, pieści, uspokaja i daje wytchnienie. Biorę długopis do ręki i piszę ten list do ludzkości. Do tych, co byli, co będą, ale nie do tych,
co są. „Było tak. Piękny dzień. Wszyscy w garniturach, eleganccy, niemiłosiernie wpatrzeni
w niebo. Po chwili z nieba spadło parę pojazdów kosmicznych w kształcie trójkątów. Z tych statków wyszły stworki o wyglądzie warzyw. Okazali się oni jednak bardziej ludzcy, a raczej bardziej nietolerancyjni od nas i połowę naszego gatunku wyzabijali, a drugą część
wyzamykali w zakładach psychiatrycznych. Tutaj męczą nas psychicznie. Poniżają
nas, głodzą, a później dają tony żarcia. Jedzenie to pełne jest czynników mutagennych, które sprawiają, że wszyscy ludzie wyglądają jak obrosłe włosami istoty. Władzę na Ziemi objął wódz Zoltarów-Barszcz Instant. To miało być takie piękne zdarzenie. Wszyscy myśleli, że obcy będą przyjaźnie nastawieni, a oni zachowali się jak kibice piłkarscy. Wyciągnęli zza pazuchy cybernetyczne kije i polała się krew. Nie było obrony ani odzewu ze strony ludzi, tylko zdziwienie i rozpacz. Niedawno dowiedzieliśmy się, po co im jesteśmy potrzebni. Robią z nas coś podobnego do koni. Chcą nas wykorzystać jako transport i przewodników po nowo podbitej planecie. Co jeszcze gorsze, łącznikiem, a zarazem szpiegiem Zoltarów na Ziemi był Andrzej Lepper Człowiek, któremu zaufały miliony ludzi na całym świecie. Przywódca, strateg, Napoleon Lepperatte, jak zazwyczaj pieszczotliwe go nazywano. Parę lat temu planowaliśmy jeszcze ucieczkę stąd,
ale zobaczyliśmy, że Ziemia już praktycznie nie istnieje. Teraz jest to jedna wielka lodowa pustynia. Nie mogę już pisać, bo w pomieszczeniu robi się coraz zimniej, zimniej i tylko wiara utrzymuje mnie
przy życiu. Posłucham lepiej radia, to może szybciej zwariuje. Koczo Koćvicki 2010r. Hiszpania”
Radio przygrywa smętne dźwięki i zaczyna się pranie mózgu. „Witam was
nic nieznaczący ludzie. Jak się dziś czujecie. Usłyszycie za chwilę opowieść o żołnierzu tak słabym jak wy wszyscy.” – powiedział głos i zaczęło się opowiadanie.
„Tu jesteś mój panie. Tkwisz w okopie umorusany w błocie, zlany zimnym potem. Poznajesz mnie, to ja-twoje sumienie. Czemu masz takie przekrwione oczy? Nie bój się
i nie baw się w tym bagnie. To nie piaskownica. Zachciało ci się być żołnierzem, no to bij wroga
w imię Boga, za cudzą kieszeń oddaj swe młode życie. Dano ci karabin i kazano strzelać. Nawet
nie wiesz, do kogo ani za co, ale, wiesz, że musisz, bo tak cię wychowali. Nie deptać flagi, nie pluć
na godło. A więc, chłopczyku, idź i walcz z ojczyznę, za generała, którego nic nie obchodzi, że twój wróg jest dzieckiem, czy kobietą. Nie miej obaw, twoja mama cię kocha. Pamiętasz, jak byłeś
z dziewczyną na łące. Łapałeś motyle, zrywałeś wtedy kwiaty. Byłeś beztroski. Czy ten obowiązek bycia bohaterem narodu nie przerasta cię? Powiem ci w sekrecie, że twoje życie jest już dawno wliczone jest w koszta. Dlatego rzucaj ten granat do okopu wroga. Twój nieprzyjaciel niema już obu nóg, tylko pamiętaj, że on też miał dwadzieścia lat i też chciał rzucić pierwszy. Co to? Ty
nie przejmujesz tym, czy twój wróg żyje, tylko tym, czy twoja narzeczona dowie się o tym,
co robiłeś z pewną panią na ostatniej przepustce. Nie poć się tak, jeśli chcesz się napić wody, to ściąg hełm twojego nieżywego kolegi z jego głowy, nabierz trochę wody i napij się. Co się stało? Ujrzałeś twarz i krew JEZUSA w wodzie. Nie przejmuj się, to przez te zastrzyki z morfiną. Już masz dość? Chcesz iść do niewoli wroga? Zakładasz na patyk kawałek białego materiału. Ściągasz mundur, hełm i pas z amunicją. Nagle padasz, dostałeś kulkę w serce. Patrzysz na wroga, ale to nie on strzelił, on jest miłosierny. Spójrz na generała. Stoi w tej pozie już od pół minuty. Trzyma w ręce pistolet, z którego delikatnie unosi się dym w stronę nieba. Dopiero teraz w twych oczach pojawiają się łzy. Dopiero teraz zauważyłeś, że nie ma już niebieskiego nieba. Teraz obłoki są czerwone i szare od krwi
i dymu”.
Już po praniu wstępnym. W tej chwili rozpocznie się wirowanie. Łańcuchy skuwają mnie
i krępują całe moje ciało. Do mojej krwi są wstrzykiwane psychotropy,
aby jeszcze lepiej, jeszcze piękniej, bezboleśnie ucieleśnić moją śmierć. Te środki odurzające sprawiają, że moje ciało staje się jak gąbka. Czuję, jak każda komórka mojego ciała prosi mnie, abym wreszcie się poddał i zwariował. Ja to wypocę, ja to wyboleje. Mam już dość, czuję chłód. Nie, to upał. Dziwne, nie rozróżniam temperatur. Chyba dali mi dziś „końską dawkę”? Zaczynam majaczyć: „ Ten blady krążek to moja twarz. Ten z czerwonym kleksem-to ty. Kobietą jesteś, więc usta masz. Usta koloru krwi”. Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale muszę mówić, myśleć i być. Chyba to nas różni
od tych stworzeń. My mamy uczucia i sentymenty, a one żądze władzy. Chciałbym wrócić
do Polski „O! Polsko, ojczyzno moja, tyś jest jak podatek Belki, tylko ten Cię ceni, kto Cię nie ma”. Gdy tak szukam przyczyny, która skłania mnie do dalszego egzystowania, to znajduję moich byłych przyjaciół, kolegów, a szczególne Bieszczady. Chciałbym tam wrócić, rozpalić ognisko i przespać się pod gołym niebem. Sam na sam z gwiazdami. Zabraliście mi wszystko, ale nie weźmiecie mojej duszy. Ja was zwyciężę teraz, czy po śmierci.
Ja cię sunę, ale mnie suszy. Miałam super sen. Cieszę się, że kostucha też czasem może sobie pomarzyć. Jak bym chciała zobaczyć tyle zła i rozpaczy ludzkiej, co w tym śnie. Chociaż dziś nie ma, co narzekać. Ludzie mają władzę i jej pochodne, więc walczą ze sobą o każdy „stołek”. To chyba nawet zabawniejsze niż to, o czym marzyłam dzisiejszej nocy. Idę do roboty, bo mam dziś pracowity dzień. Muszę z tego padołu ściągnąć pewnego niedobrego pijaka.
pozdr.
kussi
Jacenty
Ale to nie znaczy, że jesteś bezwartościowym człowiekiem, skądże! Tylko po prostu grafomanem.
Ale to nie znaczy, że jesteś bezwartościowym człowiekiem, skądże! Tylko po prostu grafomanem.
Ale to nie znaczy, że jesteś bezwartościowym człowiekiem, skądże! Tylko po prostu grafomanem.
Ale to nie znaczy, że jesteś bezwartościowym człowiekiem, skądże! Tylko po prostu grafomanem.