Natura nie znosi idealnych kształtów. To fakt. Natura kocha nierówności, pochyłości, krzywizny, porowatość... Nie ma w przyrodzie idealnych kształtów. Nie ma kół, trójkątów, kwadratów... Drzewa, kwiaty i wszelkie stworzenie ma łatki, paski, nierówności, wywijasy... Nawet słonecznik pozornie okrągły - okrągły nie jest. Ziemia niby idealna kula - nie jest idealna - spłaszczona na biegunach wypukła na równiku... Tylko człowiek... tylko człowiek sam niesymetrycznie zbudowany ukochał symetrię... buduje symetryczne kwadratowe domy, proste i równe jak stół drogi... Człowiek kocha idealne kształty... Dlaczego...? Czyż nie wbrew naturze...? A może kocha prostotę idealnych kształtów...? Chyba tak... Człowiek chce, żeby wszystko było proste, żeby słowa były proste, żeby gesty były proste, żeby proste były myśli... żeby tak znaczyło tak, a nie znaczyło nie, by kocham było miłością, a dotyk, smak, zapach - rozkoszą, czułością... Człowiekiem jestem chyba... tęsknię za prostotą, żądam ideałów...lecz okrutna natura w poprzek drogi staje myśli me mieszając...Nie umiem zadawać sobie prostych pytań... Dlaczego odpowiedzi, których udzielam są jeszcze bardziej pokrętne od pytań... Dlaczego...? Dlaczego nie umiem wznieść się ponad i rozjaśnić myśli... Jeśli nie pomożesz mi wyprostować tych zawijasów zaplączę się, utknę i umrę... o nieznajoma... Nie wiem jak to jest... Mimo, że rozsadzała mnie euforia przed i podczas spotkania wszystko tłumiłem gdzieś na dnie żołądka - czułem jedynie jak delikatnie łechce mnie od środka powodując niewidoczne drżenie całego ciała... Czemu nie pozwoliłem jej trysnąć...? Wybuchła jak wulkan gdy wsiadłaś do samochodu... kiedy zadzwoniłem do Ciebie tuż po tym jak odjechałaś... Ktoś kto zna ludzi patrząc wówczas w moją twarz powiedziałby - oto szczęśliwy człowiek. Eksplozja ucichła tak nagle jak nagle rozbrzmiała a zastąpił ja smutek... żal... wątpliwości... "Dlaczego" - to pytanie rozsadza mi głowę... a może głowę rozsadza mi kac...? Nie wiem sam... Musisz pomóc mi odpowiedzieć... musisz jeśli masz odrobinę litości w sercu... dlaczego nie odprowadziłem Cię wzrokiem kiedy odjeżdżałaś... dlaczego nie chwyciłem Twojej ręki... dlaczego nie poczułem Twojego zapachu... dlaczego nie poczułem jaka jesteś ciepła... dlaczego nie wiem jaka jesteś miękka, jaka aksamitna... dlaczego nie umiałem patrzeć Ci w oczy... dlaczego nie potrafiłem mówić tego o czym chciałem mówić... dlaczego czasu było tak mało.. dlaczego chcę się spotkać z Tobą po raz wtóry... dlaczego nie chcę kolejnego spotkania... dlaczego myślę o Tobie... dlaczego chcesz bym myślał... dlaczego nie wiem czego tak naprawdę chcesz... dlaczego wierność to kanon a tak naprawdę zdrada jest kanonem... dlaczego to wszystko mnie przygniata... dlaczego nie daję sobie rady... dlaczego musiałem dzwonić wieczorem do Ciebie... dlaczego nie mogąc odpowiedzieć na żadne z tych pytań upiłem się... dlaczego to... dlaczego tamto...
Nie wiem!!!!!!!!!!
Dlaczego nie wiem.....
Dlaczego..
Dlaczego...
A nie łatwiej byłoby wymazać z pamięci ten prosty numer komórki...
A może prościej byłoby wyrzucić karteczkę z adresem i telefonem...
A może nie zaglądać do komputera z internetem...
A dlaczego tego nie chcę...
Dlaczego chcąc prostoty wchodzę w gęstą dżunglę zarastającą powrotną drogę nim człowiek zdąży odwrócić głowę wstecz...
Lubię rośliny ale bez przesady, nie chcę by zabrały mi cały tlen... by mnie udusiły...
Pomóż mi! Jak dotąd pomimo obietnic pomocy prowadzisz mnie tam, gdzie coraz gęściej! Nie dajesz wyboru... Urabiasz jak plastelinę, jestem miękki, prawie płynny, czuję na sobie ruchliwe Twe palce...
Ciekaw jestem jaką karykaturę ze mnie ulepisz za nim trafię na półkę z innymi plastelinowymi ludzikami, do lodówki, albo do śmieci...
Błagam Cię, powiedz mi!