ludź 2 (chyba człowiek prawdziwy)

Paweł Lang alias LEPiK

Dziś wcześnie obudził mnie budzik, chyba wymienię w nim baterię, a może poszukam nowego? Zobaczymy.

Słuchałem radia. To Jagielski mnie dzisiaj ocucał. On ma taki przyjemny głos - heh.

"-Awangarda człowieku to najprostsza forma. Piszesz "kurwa mać" plus jakiś debilny tytuł i wielbią cię tłumy.

-Chyba nie wiesz o czym mówisz...

-No już drugi tom takiego gówna sprzedałem - a z resztą i tak mam to gdzieś. Idziesz na piwo?"

Awangardowe podejście do życia. Nie umiem olać drugiego czlowieka. Nawabię się tylko nerwicy.

Szukam formy odpowiedniej dla mnie, ale awangarda to zdecydowanie nie jestem ja...

"-Ja tylko trzy słowa do księdza prowadzącego.

-Tak proszę..."

Patrzę przez okno - nie ma gołębi. Przestałem je karmić w zeszłym roku. Przeniosły się w inny rewir. Tam będzie im lepiej, tylko trochę smutno na parkingu.

Królewna też odjechała, nie wiem czym - na pewno nie samolotem. U nas nie ma lotniska. I nie wiem gdzie...

"-Chuj ci w dupe!

-No ładnie się nam Pan tu przedstawił..."

Urodziłem się w roku smoka - 1977. Miał być szczęśliwy - nie był. Potem było gorzej - ale nic nie pamiętam. Tylko rodzice opowiedzieli. Lubiłem chleb z masłem - i to mi zostało. Nadal lubię mleko - tylko, że wtedy go brakowało.

No a w około popapranie. Nic nie rozumiem. Wiatr przestał wiać. Jest prawie cicho, tylko tych kilkaset samochodów od strony "partyzantów". Kilka puszek i rozbita butelka po tanim winie. Krajobraz udał mi się dzisiaj naturalnie-naturalistyczny.

"...przed milionami słuchaczy"

Nikt ne słyszał. Ja to tylko napisałem. W czasie przeszłym, by wszystko zapomnieć. I nikt nie przeczytał.

-Hej kolego, przepraszam pożycz 50 groszy na...

-Daj mi spokój!

-Co jest? Grzecznie pytałem... Jakiś problem?

-Nie...

Szukałem siebie w wodzie fontanny tutaj na placu i w kwiatach obok. W tanim alkoholu i w kobiecie. Nie ma mnie tam akurat, tam nie ma mnie chyba... Tylko w kobiecie było trochę łagodniej.

A wczoraj wieczorem musiałem spotkać człowieka. Więc pojechałem czerwonym karawanem nowoczesności do centrum. Na pordzewiałym przystanku zebrała się stara miłość - zalana para w wieku dojrzałym...

~Zap.ali..sz..?

~Nie...

-Chyba Pan nie dopali do końca...

Przyjechał woźnica. O, znowu uprzejmiaczek. Ironiczny uśmiech na twarzy w przyciemniałej atmosferze kabiny pilota astronauty przystanków. Modlącego się by nie wypaść z orbity ulicy.

Głęboki oddech. Stęchłe powietrze, które tak kocham. Szkoda, już niewiele takich karawan już zostało...

-Uwaga wsiadają jeszcze!

~Zaraz...mu...wpier...ole..!

Zacisnął pięść z pijacką niezdarnością ruszył w kierunku kabiny pilota z napisem "rozmowa z kierowcą w czasie jazdy - ZABRONIONA".

Autobus ruszył.

~Co jest kurwa..?

-Siadaj!... i uspokój się. Trzeba było tyle nie pić!

~Wpier...do..lić ci? Wpierdo.li..ć c.i?

-Siadaj mówię!

Zamyśliłem się. Smak coli wypełnił moje usta spokojną pełnią kofeiny i CO2. Wolno oddychałem, chciałem chłonąć jak najwięcej tego zapachu - to życie, to smród alkoholu i ta niewiarygodna stęchlizna autobusu. Za kilka lat tego już nie uświadczę.

Usiadł obok zalanej towarzyszki, chyba żony ale czy na pewno...

~Ty chuju! Ty skurwysynie!

~No co ci jest? Kurwa, w autobusie jesteś! Zachowuj sie!

Bez delikatności walnęła go w twarz. Odwrócił się. Chwilę nic nie powiedział. Spokojniej powtórzył - nie pomogło...

Bez zainteresowania piszę sobie na rynku. Dookoła resztki po gołębiach i lumpach - zawsze tu byli. Nieodzowny element krajobrazu tego miasta.

A jedenastego otwarli nową wystawę - Łaski. Niezły był. Ja nigdy nie narysuję twarzy człowieka. Nowoczesność też była, jak dla mnie wyjątkowo perfekcyjnie trafiona. Ubrałem papcie - popaprany pomysł - kazali. Nic się tutaj chyba nie stanie bez rozkazu. Spokojnym krokiem zwiedzałem sale historii pucując przy okazji wyniszczone czasem i pragnącymi oczami drewniane podłogi muzeum.

-Widziałaś ten nowy katalog Avona?

-Nie, a co?

-Wiesz Julka, se kupiła z niego perfum...

Troche szacunku dla sztuki - eh. Czasem myślę, że brakuje mi smaku, ale to nie jest smak - to chyba brak szacunku.

Spokojnym spojrzeniem... Spokojny...

Ah, na placu za komuny ułorzyli kamienie. Artysta chciał chyba ułożyć mozaikę i wyszła mu tylko, że trójwymiarowa. Bo co drugi, trzeci fragment tego dzieła sztuki wystaje i można się o niego zabić.

W kontraście tej tandecie, przy eleganckim banku kwietnik - prawie idealny.

Za te kwiaty z 10 osób miałoby co jeść przez rok.

Ale chyba tylko ja to widzę.

Lubię je, choć dostrzegłem je dzisiaj.

Lubię je i będę je podziwiał całym sercem -

bo tam jest zaklętych 10 żyć.

W czerwonych i sinych kwiatach których nazwy nie znam.

Nie będzie więcej dialogów - nie ma takiej potrzeby...

Pomyślałem już czas spać.

Zamykam oczy - koszmar.

Zamykam oczy - nic nie pamiętam.

Otwieram oczy - beż ścian, lamperii...

i szelest drugiej osoby.

To już na pewno nie-sen.

Zaraz zadzwoni budzik.

Ah, to przecierz jego szum mnie obudził.

A w radiu słychać "dzień dobry bardzo"

i Jagielski znowu taki uśmiechnięty...

Na pewno nawabię się nerwicy.

Paweł Lang alias LEPiK
Paweł Lang alias LEPiK
Inny tekst · 16 października 2000
anonim