Podróże.
Ce.
Przypominasz mi, że przecież lubię jechać samochodem w nocy, w pustych ulicach czuć powietrze kiedy wszystko miga na żółto, wokół drga. Dodaj gazu, odpowiadam ci bezwiednie, jedźmy tam gdzie każda rzecz jest pełna bogów. Opieram nogi o tablicę rozdzielczą i pytam czy jesteś arbuzem, bezkarnie pęczniejesz różowym miąższem, tam gdzie ci na to pozwalam. To niby takie śmieszne jak te najprostsze wspomnienia z puszki do konserw, ale wcale nie jest mi do śmiechu gdy modyfikujesz na wszystkie strony moje imię i cedzisz je przez zęby, chcąc się szybko pozbyć jego wonnej lepkości. Za to ja po prostu się przyglądam, niezauważona, obserwuję twoją dorosłość, uwielbiam jak ci się ruszają mięśnie kiedy wieszasz pranie. Najlepiej mi jednak w tej suchej, przejrzystej porze dnia, bo tylko wtedy jestem cząstką twoich słów, jestem wiatrem w twoich włosach. Jakoś tak żyjemy razem, ale osobno, mijamy się na dzień dobry i nasze organizmy niezależnie chorują - ja na epidemię obsesji, ty na zarazę przeprosin. Czasem jeszcze dajesz mi do zrozumienia, czasem jeszcze nazywasz mnie swoją.
Ce.
Inny tekst
·
19 czerwca 2009
le problem numero deux- zamiki w nielistach pisze się z małej litery, więc popraw wszytski Twoje.
wrażenia: pozytywne, podbają się zwałaszcza zdania o arbuzach i praniu. ładne, choć krótkie;)
całkiem mi się podobowuje
gdyby nie te błędy interpunkcyjne poszłoby na pierwszą
a, tak to poczekamy na innych o!boskich ;)