Nad brzegiem jeziora siedział wędkarz, zwykłe krzesełko, jedno z tych, które sprzedają w sklepach specjalistycznych, kalosze po kolana,, kapelusz, kilka stojaków na wędki i tyleż samo spławików w wodzie. Strój jego był cały koloru zielonego , czasem wzbogacony o gustowne cętki, czuć było w tym wszystkim sznyt wypracowany dzięki wieloletniej lekturze „Wędkarza”, słowem , pełna rekreacja. Na plecach miał kamizelkę z jedną wielką kieszenią albo z wieloma malutkimi.
Jak to na rybach. Siedział, zapalił czasem papierosa, popatrzył w wodę, popatrzył w chmury, coś wyjął z jednej wielkiej kieszeni albo z wielu malutkich, plener – ot co.
…spławik drgnął – nasz bohater szybkim ruchem sięgnął po wędzisko, zablokował kołowrotek i teraz próbuje drugą ręką znaleźć coś w jednej wielkiej kieszeni albo włożyć coś do jednej z wielu malutkich. Szamoce się z brzegami materiału , zawadza o wąskie wejścia albo błądzi po odmętach kieszeni, trwa to chwilę, ale ryba zrywa się w końcu korzystajac z kolejnego kuponu szczęścia wypełnionego przez los.
Po zdarzeniu do zmartwionego wędkarza podszedł drugi w niemal identycznej kamizelce z jedną wielką kieszenią na plecach albo wieloma malutkimi.
Zasmucony pechowiec opowiedział koledze swoją historię i poprosił o radę. „ Powiedz mi, bo sam już nie wiem, co lepsze? czy zamienić tą kamizelkę z jedna dużą kieszenią na plecach na tą z wieloma malutkimi – łatwiej mi wtedy będzie przecież coś znaleźć, wszystko będę miął poukładane, spławiki w jednej kieszonce, ciężarki w drugiej...albo czy może zamienić tą kamizelkę z wieloma małymi kieszonkami na plecach na tą z jedną wielką , łatwiej mi wtedy będzie wtedy coś z niej wyjąć, coś szybko tam wrzucić, nie będę szamotał się z materiałem, no wiesz...Poradź proszę, co wybrać?
Drugi wędkarz na to odpowiadział. „Słuchaj, moim zdaniem dobra będzie ta z jedną dużą kieszenią na plecach albo z wieloma malutkimi, bo zobacz...”