Proza jednego dnia.

kłębek

"Umyj się teraz i idź spać. Na pewno będzie Ci się śniło coś miłego"... Był czwartek wieczór, siedziałam na skraju napełniającej się wodą wanny, a przy uchu trzymałam słuchawkę telefonu. Kochałam Go bardzo, kochałam w każdej chwili - również teraz, gdy dzwonił tylko po to, żeby powiedzieć mi "dobranoc". Odłożyłam słuchawkę i spojrzałam w lustro - podkrążone oczy, poczochrane włosy - nie miałam już siły nawet się umyć... " to pierwszy dzień, jutro będzie lepiej" - tylko tyle pomyślałam i weszłam do gorącej wody. Oczywiście, że kręciło mi się w głowie, nie umiałam jednak wygrać sama ze sobą. Nie pamiętam, co mi się śniło, nie były to jednak koszmary. Bohaterem moich snów nie był Łukasz, człowiek, którego chwilę wcześniej tak kochałam przez słuchawkę telefonu. Śnił mi się Piotrek. Tak - w myślach zdradzałam Łukasza, ale nie chciałam się przyznać do tego nawet przed samą sobą. Wstałam i zjadłam śniadanie - cała kanapka była dla mnie powodem do dumy - szczególnie po wczorajszym dniu. W szkole myślałam tylko o jednym - o spotkaniu z Piotrkiem. Ostatnio był dla mnie. kim właściwie był? Był synem nauczycielki polskiego, która uczyła mnie przez dwa lata liceum. Teraz miałam nową klasę i nowych nauczycieli - nie musiałam już go omijać wielkim łukiem, nie czułam się głupio patrząc w jego oczy... niezwykłe oczy, niebieskie, z zastraszająco małymi źrenicami; oczy, które przenikały mnie na wylot. Po lekcjach spotykałam się z Łukaszem, ale nie mieliśmy dla siebie zbyt dużo czasu - różne szkoły robiły swoje. Kochałam Go bardzo, ale... platonicznie. Lubiłam Go całować, ale działo się ze mną coś złego - nie umiałam sobie z tym poradzić. Kiedy poprzedniego dnia przyszedł do mnie w trakcie lekcji cieszyłam się do momentu, kiedy zaczął nalegać na to, żebym przyjechała do Niego na noc... "tak dawno nie widzieliśmy się nadzy" - skomentował. Przestraszyłam się tego. Jak wytłumaczyć, że nagość ostatnio mnie przeraża, że to jednak nie ten moment? Jaki chłopak wytrzymałby tyle czasu z seksualną anorektyczką? Z anorektyczką... Wiedziałam, że mogę Mu powiedzieć wszystko - jednak nie umiałam wytłumaczyć mojej niechęci... co miałam Mu powiedzieć? Że zaczął mi się podobać inny chłopak? Że znienawidziłam za to samą siebie i znowu wróciły moje ataki niejedzenia? Czy miałam Mu opowiedzieć o tym, jak wczoraj pierwszy raz w życiu wpadłam na drastyczniejszy pomysł - o tym, jak podniosłam twarz znad klozetu i nie umiałam spojrzeć w swoje odbicie, we własne oczy, które wypowiadały chęć samounicestwienia? Nie mogłam Mu tego wszystkiego wykrzyczeć, więc milczałam. Był piątek. Czułam w żołądku kanapkę. Była druga przerwa, szłam korytarzem i spotkałam go - Piotrek szedł korytarzem i słuchał walkmena. Tak bardzo ucieszył się na mój widok... przywitał mnie cmoknięciem policzek - była to nowa relacja zachodząca między nami... Powiedziałam, że podoba mi się jego koszula, uśmiechnął się, "tylko bez komplementów" - sama nienawidziłam słów pochwały, nie docierały do mnie, uważałam je za nieprawdziwe, wprowadzały tylko niepotrzebny chaos w mojej duszy. Rozmawialiśmy na każdej przerwie. Skończyłam lekcje dwie godziny wcześniej i nie miałam co ze sobą zrobić. spotkałam Piotrka - nie miał już lekcji. Zaproponował wspólny spacer - on!, a byłam przekonana, że w ogóle mu nie zależy... To był długi spacer, gadaliśmy i gadaliśmy - wreszcie dowiedziałam się o nim czegoś więcej... dowiedziałam się, że podoba mi się nie tylko fizycznie. Dowiedziałam się, że ma dwie dziewczyny równolegle - jedną, "stałą" w Warszawie i drugą, "taką, która jest, kiedy tam przyjeżdża" - w Poznaniu... powinnam Go była za to znienawidzić. Rozmawialiśmy o wszystkim, jest kumplem Łukasza, więc mogłam mówić i mówić, a on rozumiał. Doszliśmy do tematu marzeń. To był impuls, myśląc racjonalnie nigdy bym na to nie wpadła - powiedziałam: "od wielu dni marzę o tym, żebyś mnie pocałował". Nie odpowiedział, nic nie odpowiedział. Rozstaliśmy się pod szkołą, po dwóch godzinach - on pojechał do dziadków, ja poszłam spotkać się z Łukaszem. Kiedy Go całowałam, myślałam o ustach Piotrka, o jego oczach, włosach, dłoniach. Wieczorem w naszej szkole miała być dyskoteka - Piotrek był jedną z osób organizujących takie imprezy. Miało mnie tam nie być, ale... poszłam. W rozgłośni był tylko on - jego koledzy zajmowali się instalacją sprzętu. W pomieszczeniu panował półmrok, w tle słyszałam fragmenty "Poznańskich dziewcząt" Pidżamy P. Piotrek zamknął za mną drzwi, podszedł i bez słowa mnie przytulił. Spojrzałam ze zdumieniem na jego twarz - i tylko oczy, te niesamowite oczy... całując go myślałam o tym, jak bardzo kocham Łukasza.

Po powrocie do domu musiałam zjeść kolację. Swoje odzwierciedlenie znalazła w kiblu.

kłębek
kłębek
Inny tekst · 3 lutego 2001
anonim