PILLS

Nieznany

"Go Ahead Fish Babe"

All the problems... all the pills

Życie człowieka nieodłącznie połączone z przyjmowaniem leków

Jeśli choć w pewnym stopniu się nie zgadzasz - wezwij policję

Przyjadą i zamkną

Wstajesz rano - pierwsza porcja tabletek

Są kolorowe ?

Bezbarwne ?

Śmieją się do ciebie ?

Przeciwbólowe ?

Pomagają zapomnieć ?

Budzą stany lękowe ?

Powiem ci jedno

Powinny być czymś co naprawdę chcesz przyjmować

Życie to jedna wielka mieszanina pastylek

Niektóre wydarzenia to antybiotyki

Musisz brać je regularnie i nie próbuj popijać ich alkoholem

Pomagają choć czasem wymagają wznowienia kuracji

Czasem stają w gardle...

Potem idą witaminy

Są kolorowe, wesołe, smakują nieźle

Przyjmujesz je profilaktycznie

Śmieją się do ciebie, krzyczą że zapewnią ci szczęście

W życiu spotykasz witaminy na każdym kroku

Posłuchaj jak grają

Zildjan Cymbals

Wszelkie prawa zastrzeżone

Zanim wyjdziesz z domu weź też coś specjalnego

Coś specjalnie na twoją dolegliwość

Coś stuprocentowo skutecznego

Czerwone... [Kolory - Pudelsi]

Spotykasz takie medykamenty sporadycznie

Ale są to chwile podniosłe

Dlaczego ja nie napiszę tak ładnie jak Billy albo inny Ozzy

Odpowiedź : biorę za mało medykamentów

Spróbuj też tych z rysunkami na przedzie

Też tych kwadratowych

Tych spadających jak płatki śniegu

Przypominające szczyty alpejskie podczas lotu samolotem

Po tych zamienisz się miejscami z taksówkarzem

Który prowadzi taksówkę twego życia

Ale na końcu i tak zapłacisz za kurs

Zamiana jest wliczona w cenę

Wah-Wah

Wychodzisz z pokoju i patrzysz w lustro

Dość tego!

Wychodzisz z domu

Na ulicy spotykasz świat

Czyżby kontakt ten był tak brutalny, że odrzuca cię spowrotem do domu?

Sięgnij po kolejny proszek

jest lato, ładnie nawet

oglądam zielone drzewa i zieloną trawę

pomalowany na zielono autobus daje zielonym migaczem znak

że skręci za zielony moment w zieloną ulicę

która powiedzie mnie wraz z nim w zielone miasto

śmiejące się do mnie zielonym uśmiechem

Wierzysz w te cuda ?

Przecież

Zielone to dolar

Straszny stereotyp

Nie chcę w to wierzyć

Nie potrafię

jest więcej zielonych ludzi niż dolarów w kasie czerwonych

różowych

i niebieskich kasjerów

Rusza autobus

Czerwony ale też smiejący się do pasażerów

Ironicznie raczej

Czas się rozstać na moment z rzeczywistością

Wstąpmy może na chwilę na pomost obok schodów do nieba

To byłoby za proste teraz skierować się w tamtą stronę

Udajmy się raczej do ortalionowej krainy

Która nigdy nie płonie

Która podwieszona jest pod niebem

Z którego bez ustanku pada chłodny deszcz

Pigułka która sprawia że znów stajesz się człowiekiem

I lądujesz na zakręconym rondzie

Pod którym spotkać możesz zielonych ludzi

Zamkniętych w swych szarych skorupach

Jeżeli chcesz się skierować w stronę

Musisz ją zlokalizować

Take a pill

...

The door cracks open

Pociągasz za strunę

Cisza

Po chwili kabel ląduje w dziurze oznaczonej pięcioma literami

I

potem jest N

P

U i na końcu T

potem jakby szmery

dotykasz lekko struny

nie ma już szmeru

próbujesz już odważniej

słyszysz dźwięk

...

...

przemija ale długo to trwało

jeszcze raz

i jeszcze raz

to jest jak narkotyk

jeszcze raz tym razem inna struna

jeszcze raz

teraz dwa razy ta pierwsza

teraz ta druga

rozluźniasz się

po twarzach słuchaczy widzisz powstały rytm motoryczny

który sprawa że ich mur snu już leży w gruzach

Jak późno, weź tabletkę bo się spóźnisz

O, jak dziwnie minęło zmęczenie

Nie masz jednak czasu na zdziwienie

Pędzisz do skrzyżowania

Dlaczego cisza jest taka zielona ?

Dlaczego noc i dzień

Dlaczego taka zielona jest trawa

i słońce ?

[chwila na zastanowienie się]

Odpowiada pani o czarującym spojrzeniu

Czas start

Znów stoisz na skrzyżowaniu

Kolejna decyzja

Czy to aby nie czas na antybiotyk

Chwytasz za miernik czasu

Zielone światło

Tak, to czas ostatni

Oto jesteśmy razem w szkole

Z czerwonej cegły nie ukrywajmy tego

Wszyscy ludzie świata razem w jednej klasie

Spoglądają na zagubionego nauczyciela

Nauczyciel sięga do kieszeni gdzie chowa pigułki ostatniej nadziei

Po kilki sekundach dostaje odjazdu

Odjeżdża w niewłaściwą stronę

Dobywa broni - terroryzując sprowadza wszystkich do rzeźni

Tam nabija nas wszystkich na haki

Wisimy jak mięso ociekając krwią

Nauczyciel zdejmuje twarz

Oto on - Brown Sugar

Cóż za elokwencja panie Weed

Sumienie narodu odezwało się we wnętrzu człowieka który pomylił

trawę ze słońcem tylko dlatego że są tego samego koloru

jak ludzie

A ksiądz z kościoła woła

Ludzie

We Francji żyją w syfie i brudzie

I więcej czarnych jest już niż białych

Mówię Ci - był to ksiądz doskonały

Ja mówię teraz

Ludzie

We Francji żyją równi wam ludzie

I więcej ludzi jest już niż ludzi

Spokojnie wyciągam rasistów z ludzi

Ksiądz-rasista

Nienawistna zakonnica

Kat-demokrata

Agresywny punk

Pijany Stanley

Czy ja żyję na tym świecie czy to już czas się obudzić ?

I tak cieszę się że was spotkałem

Biorę aspirynę - czas na odjazd nihilistyczny

Nienawidzę was, siebie

Nienawidzę nienawidzieć

Nienawidzę King Crimson

Nie szanuję Damona Albarna

Nie szanuję twojej wiary

Nie szanuję twoich poglądów

Kłamię patrząc ci w oczy

Działam wbrew sobie

Na końcu się powieszę

Witaj nihilisto

Odwróć kolejność swych czynów

I witaj bracie komformisto

Jutro razem staniemy w szeregu

Przeciw rozwojowi strajku rolników

Czy jeszcze innej głupoty

Mur na którym pisali prorocy

Leży pod natłokiem sił ludu Berlina

Prorocy ścięli włosy

Dość już, wracamy do życia

Gdzie byłeś ?

Na skrzyżowaniu !

Zawracaj !

Zawracasz

Wchodzisz do lokalu pochłaniającego każdy dźwięk

Jak odkurzacz - znany bioindykator

Czy inna bzdura która właśnie przyszła ci na myśl

Czy to nie czas byś spotkał już człowieka ?

Spotykasz zjawę w zielonej poświacie

Mówi do ciebie rzeczy znajome

Tylko że kończy mi się wena coś czuję

[chwila na zjednoczenie odbioru z przekazem]

W przeciwieństwie do jednego człowieka

Który dość głośno tu nakrzyczał

Ja znam nazwę tego co trzyma mnie przy życiu

Hej, to właśnie ten specjalny specyfik

Na konkretną dolegliwość

Napisałem, niech tak już w tekście zostanie OK?

Posłuchaj : Nie myśl tak jak uważam że będziesz myśleć, proszę

Kimkolwiek jesteś

Zobacz, siedzi przy stole, sączy piwo

Znajdujesz się przy niej

Coś pulsuje ci w głowie

Nie zapominaj o lekach

Ze zdenerwowaniem w pośpiechu opróżniasz kieszenie z tabletek

Nie mogąc znaleźć tej właściwej

Góra odrzucanych przez ciebie pastylek zasłania ci widok na Nią

W końcu znalazłeś właściwą

Ją czy tabletkę ?

Znów na ulicy

To chyba lato, słońce wciąż wysoko

Zielone niebo odbija zielone promienie

Sprawiając wrażenie zielonej stolicy

Zielonego państwa

Z zielonej płyty zielonego zespołu wyłania się zielony żółw

Sięgasz do kieszeni by dać mu zielonego proszku

Nie ukrywasz zdziwienia znów znajdując się po zielonej stronie

Czerwonego autobusu zmierzającego spowrotem

Ładnie wygląda ulica która prowadzi do spokoju

Spokój 1233 km

A jakie były twoje przypuszczenia ?

Spróbuj, może są jeszcze miejsca w zielonych samolotach

Nieżyciowo się zrobiło, nierealnie

Bardzo bardzo źle

Bez trzeźwego spojrzenia na świat

Spotyka cię krytyka

I mówi "Zostań ze mną"

Zamknę okno przed zielonymi owadami

Rozbijającymi się o zielony blask światła

[moment zamykania okna poprzedzony głęboką refleksją]

Znów w mieszkaniu

Dostarcz się do kuchni

Wszędzie rozsiane pastylki

Bierzesz jedną i siadasz na rower

Jedziesz nad rzekę

Ściagają cię autopsyjne psy

Mijają znane tak dobrze ironiczne autobusy

Nad rzekę jednak nie docierasz

Umierasz o krok od niej nie otrzymując jej widoku

Zielonej toni odbijającej zielone słońce

Znów w kuchni

Może zapalić coś

Co przypomina raczej o przemocy niż o wolności

Z gwintowanym wylotem

Straszna iluzja społeczna

I tak wszyscy macie wolny wybór

Człowiek-sumienie-społeczne poszedł się już zastrzelić za dom

Oto przed państwem kolejny potwór stworzony przez narkotyczne wizje

Skacze po dnie butelki

Rozmawia z jej właścicielem

Obawiam się że ta rozmowa nie rozwija lecz uwstecznia posiadacza

Czcigodnej butelki

Po chwili posiadacz opada z sił

A zmora spokojnie wychodzi i udaje się na przystanek tramwajowy

Gdzie spotyka człowieka-ideologię i jego wesoła

Śmiejącą się trupim śmiechem zajezdnię

"Bądź spokojny, zawsze pozostaje ..."

Przepraszamy za chwilowe usterki

Tramwaj za chwilę mam wrażenie ruszy

Ale państwo widownia już muszą niestety do domu

Nie zatrzymuję

W domu znów ty

Walisz desperacko zaciśniętą pięścią w kolejne pudła

Uruchamiając je zastanawiasz się czy coś zyskujesz

Materialiści powstają jako ludzie

A potem już wszystko leci w dół

Co za paskudne określenie

Odczep się od korzyści

Złodzieju

Posłuchaj sobie lepiej

[głębsze rozważanie wątpliwego autora nad autorem niewątpliwym]

Każdy posiada swoją drogę

Ja mam swoją

Trzymam się jej

I to jest moim wyborem

Każdy może się zgodzić lub nie

Każdy ma określone prawo

Niestety zgubiłem drugi podtekst

Nawet dobrze się składa, wyjdzie realistycznie

Nie to żeby mi zależało

A jednak

I tak mi się to bardzo podoba

To już skraj hipokryzji

OK wracamy do domu w którym rozgrywa się coś na kształt zapadającego

Mroku

a w mroku wszystkie ofiary są niewidoczne

potrzebuję w tym momencie błysku

ja wiem, jest na drugiej stronie

poczekam pięć minut i też dam się porazić

[czekam 5 minut na porażenie]

...

Streets are blue

Nie wiem

"To jest beznadziejne"

Chyba osiągnąłem stadium perfekcji

"To wspaniałe"

Fatalnie

"Oceń coś innego kretynie"

"Cześć anarcholu"

"All the stars that shine upon you - will they kiss you every night?"

"Jesteś taki luzak?"

"Musisz dołożyć"

Pozwól mi odejść

"..."

Niestety na tyle

Zmiana klimatu

Nie wiem na co się porywam chyba

Znowu huśtawka

Boje się hustawek

Zastanawiające że ktoś to jednak rozumie

Stałem sie sugestywny ?

Nie, to raczej nie to

Pamiętacie "Siatkę" ?

Nie rozumiem tego, coświęcejcopozwolisięrozliczyćzprzeszłością

Znów tu jesteś ?

Co robisz przecież noc zapada

Jak możesz teraz pisać ?

Idź spać

Odłącz się od sieci problemów dnia

A może to właśnie przebywanie w nim stawia cię w gronie silniejszych ?

To historia o tym w jaki sposób przeżywam

Przeżywasz

Wieczór i zapadający mrok

Powstały w zielonej muzyce

Zielonych muzyków

Nadchodzi wyzwolenie

Sięgasz po dawno nie widziane pastylki z czerwoną obwódką

oto jak zmieniasz się w język

Próbujesz wszystkiego

Smaki mieszają się w tobie niczym liście w lesie jesiennym

Chyba mi odbiło

Co czujesz ?

Słodkie Słodkie Słodkie

aby spróbować

Słodka słodka słodka agonia

poprostu nie wiem gdzie byłaś

w pociągu wtedy

śpiewałaś tak słodko

że zapomniałem jak masz na imię

Powrót jest znów lekki

TO już końcówka

Rozmyślania powodują zawroty głowy

Wieczór zapada w pamięć odgłosem okradanych samochodów

i zapachem palonych śmieci

Morze otoczone jest łuną ze świateł dyskoteki

Hejnał odgrywany na najdziwniejszym przyjęciu

Sprawia że idziesz w nocy nad morze

Leżąc na pustej plaży bierzesz zielony wdech

Dlaczego znowu to koniec ?

Dlaczego nie ma tego morza ?

Dlaczego te gwiazdy nie istnieją ?

Dlaczego znów widzisz przed oczyma tylko płaczących ludzi

Nadciąga burza

Rozlega się pierwszy grzmot

To kraina ortalionu spada w dół

Milion ortalionowych istnień ulega zniszczeniu

Ostatnia tabletka - kolacja

Widząc puste ściany niemal przewracasz się do środka siebie

Szukasz koloru najpierw pilotem od telewizora

Potem szukasz tego koloru pośród kurzu

Potem otwierasz swe żyły lecz wciąż nie znajdujesz właściwej barwy

Muszę Ci powiedzieć

Muszę Ci powiedzieć

jesteś zielona

Nie znajdujesz barwy i nie możesz zasnąć

Znów słyszysz te motoryczne rytmy

To bóg Posejdon stroi swoją gitarę

Morze szumi mimo iż go nie ma

W skroniach czujesz miliony uderzeń na minutę

W myślach przywołujesz opuszczone pastylki

Leki przychodzą nagle

Połykasz je momentalnie

Zamykasz oczy i ześlizgujesz się w przepaść

Mieszanie sprawia że smak się poprawia

Mieszanie sprawia że wiesz już na czym polega twój błąd

Sen nie istnieje

Nie widzisz nic w czarnej pustce

Dlaczego tak pragniesz poznać wszystkie smaki tych pigułek ?

Żeby odjechać stąd wiedząc o wszystkim

Jednak zawsze więcej będzie ciemnych barw

Bo morze to kraniec na który zawsze dążysz

A z którego wyjechać już nie można

Ono zawsze wciąga głębiej i głębiej

Tylko ryby nie muszą myśleć - wiedzą wszystko

Myślisz po raz ostatni - jaka szkoda...

[CIACH]

I tak czuję się wspaniale

Na tyle żeby dopisać we wstępie

"Go Ahead Fish Babe"

Dedykuję tekst ten wszystkim autorom/autorkom z których czerpałem

podczas pisania. Jeżeli przeczytają to się w nim z łatwością

znajdą.

Jest godzina 11:14pm a więc 2 godziny od rozpoczęcia

Słuchałem takiej muzyki jak... Death Of A Party, Mystify, Disappear

etc etc etc, to nie ma znaczenia, posłuchajcie raczej The Family

And The Fishing Net albo Pills For Breakfast, albo Love...

Aż sam nie wiem co wpisać tu na koniec

Jest zbyt wiele możliwości

"Watch the spirits talk in tongues, watch them take you for a ride"

Nieznany
Nieznany
Inny tekst · 16 stycznia 2000
anonim