AD. RĘKA (Szluger)

vierge

"Nie mam prawej ręki

jestem niekompletna

nie potrafię pisać ani jeść

nie mogę zasznurować buta..."

Szluger

Spacerując po szpitalnym korytarzu zauważyłem, że moja prawa ręka zachowuje się całkiem inaczej od lewej. Pomijam fakt, że jest zupełnie inna od lewej ale to nie powód dla którego ta powinna cierpieć.

Teza: Ręka prawa stanowi zagrożenie dla lewej.

Uzasadnienie:

Kiedy spaceruję trzymam zwyczajowo jedną z mych dłoni w kieszeni płaszcza, kiedy jest ciepło prawa ”telepie” się luźno przy moim boku, ochładzając się ruchem wahadłowym, natomiast lewa poci się w kieszeni, ulega przegrzaniu a powszechnie wiadomo że jest to niebezpieczne. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej gdy spaceruję w mroźny lutowy poranek – wtedy prawa siłą wciska się do kieszeni, jest jeszcze na tyle bezczelna, że chowa się w rękaw. Lewa natomiast, pozbawiona jakiejkolwiek ochrony zamarza powoli.

Inna rzecz: Podczas gdy prawa ręka spokojnie popija herbatkę, lewa uzupełnia mój organizm w brakujące mu białko, węglowodany i tłuszcze, podnosząc z talerza i raz po raz dźwigając do ust kromki chleba razowego na których leżą plastry sera, kiełbasy zwyczajnej, ili jeszcze coś innego.

Pozornie sprawa wygląda inaczej przy prowadzeniu samochodu. Postronny obserwator widzi jak lewa dłoń spokojnie spoczywa na kierownicy, podczas gdy prawa zmagając się z dźwignią zmiany biegów, co raz włącza 1,2,3,4,3,4,2 bieg, wkładając w to (jak się wydaje) ogromny wysiłek. Pozory to tylko, pozory. W ten sposób prawa ręka realizując swe ambicje przywódcze reguluje prędkość samochodu – 1 – 10 km/h, 2 – 40 km/h, 3 – 80 km/h, 4 – jeszcze szybciej. Ileż wtedy wysiłku musi włożyć lewa ręka by zachować prostoliniowy tor jazdy, ileż to musi kosztować siły i sprytu by uniknąć zderzenia z wyprzedzanymi i wyprzedzającymi autami.

Może właśnie dlatego lewa jest bardziej umięśniona, silna i gotowa na wszystko. Zdaje się być doskonale wyćwiczonym, zaprawionym w bojach żołnierzem, gotowym bronić swego państwa do ostatniej kropli krwi, czy raczej do ostatniego (piątego) palca.

Prawa natomiast jest słaba, zagubiona, wystraszona. Znowu pozory. W rzeczywistości to ona decyduje o wszystkich poczynaniach lewej. Jest dowódcą, który kieruje wszystkimi poczynaniami swoich żołnierzy. To prawa wydaje polecenia i rozkazy, sama tylko podpisuje pakty i sojusze, ratyfikuje umowy, zawiera transakcje i wypowiada wojny.

Wszystko to stanowi zagrożenie dla mojej lewej ręki (pośrednio i dla mnie samego). Cóż by się stało prawa w przypływie szaleństwa wysłała lewą na jakąś wojnę. Mógłbym ją przypadkiem stracić, a tym samym straciłbym jedynego obrońcę, tarczę którą odpieram ataki innych, obcych, drapieżnych prawych dłoni. Dobrzy byłoby, gdybym na tej wojnie stracił tylko parę palców – kikutem też się da bronić, lecz gdybym stracił całą rękę... Pozostałbym bezbronny, bez armii broniącej dostępu do granic mojego małego (a jakże wielkiego) państwa.

Wniosek: Wspólnie z lewą musimy zmusić prawą do abdykacji. A kiedy prośby ani przekonywania nie pomogą należy ją definitywnie wyeliminować!

PS. Edward S. odczuwał to samo.

vierge
vierge
Inny tekst · 31 marca 2001
anonim