Dym jak życie człowieka spokojny i dziecinny z początku, pełen zawirowań, pośpiechu i niepewności w środku, a w końcu kończący się niewidocznie, automatycznie i nieuniknione.
Tak oto napełnia pokój cudownym zapachem pamięci, świdrującym górne drogi oddechowe, jak wspomnienie o ludziach, którzy odeszli....
On walczy z mym oddechem niszczycielskim, walczy jak niczego nie świadome dziecko, które po prostu żyje, beztrosko przepędza życie i nagle natrafia na problemy i nieszczęścia mego oddechu... niejednokrotnie trwa nadal, mijając fale obcego zawirowania gwałtownego i pędzi dalej do nieuniknionego zaniku, walczy, aby nie zniknąć, po to by zniknąć...