Kadzidełko

7sk

Biały stół, jak Świat, przykryty białym obrusem niewiedzy... na stole wiele różnych nie pasujących do siebie przedmiotów. Piękna oprawiona w skórę książka z pozłacanymi literami w tytule, zegar z podrabianego srebra i paczka zapałek... i w kawałeczku drewna kadzidełko, z którego unosi się dym. Początkowo prosty, majestatycznie dziecinnie spokojny a następnie im wyżej tym bardziej pokręcony, dziwny, zagubiony. kłębi się i pędzi ku sklepieniu pokoju, popychany jakąś tajemniczą mistyczną siłą, gdzie w końcu znika z pola widzenia...

Dym jak życie człowieka spokojny i dziecinny z początku, pełen zawirowań, pośpiechu i niepewności w środku, a w końcu kończący się niewidocznie, automatycznie i nieuniknione.

Tak oto napełnia pokój cudownym zapachem pamięci, świdrującym górne drogi oddechowe, jak wspomnienie o ludziach, którzy odeszli....

On walczy z mym oddechem niszczycielskim, walczy jak niczego nie świadome dziecko, które po prostu żyje, beztrosko przepędza życie i nagle natrafia na problemy i nieszczęścia mego oddechu... niejednokrotnie trwa nadal, mijając fale obcego zawirowania gwałtownego i pędzi dalej do nieuniknionego zaniku, walczy, aby nie zniknąć, po to by zniknąć...

7sk
7sk
Inny tekst · 1 kwietnia 2001
anonim