Ludzie wyszli w świat. Zrozumienie nie przyszło nigdy. Słońce wyszło zza wzgórz, by zabić ludzi. Wzgórza wyszły zza słońca, by ranić ludzi. Tęcza tylko na moment przyniosła nadzieję, wcześniej deszcz nie spodobał się ludziom. Przydrożne rośliny zdeptane, ptaki upolowane, kwiaty w wiecznym pokłonie przed panami świata.
Myśli spotkają kiedyś ludzi, dadzą im do myślenia, ludzie przeproszą ładnie i przyrzekną pomoc.