Eksperyment

Mea

Ludzi nie za dużo. Tak w sam raz żeby przy każdym stoliku ktoś tam siedział. Tak to jest w tej knajpie. Owszem, czasami można się tu pobawić ale czasami to można ale złapać doła. Ten wieczór... jak każda inna zwykła sobota, w którą nie ma się akurat nic do roboty. Kumpela poszła pobawić się szafą grającą. Jaka głupota wydawać kasę na to, żeby przez chwilkę posłuchać sobie jakiejś piosenki, której w domu można słuchać ile się chce i to za darmo. Siedzi kumpel. Właściwie czy ja wiem czy to kumpel. Taki jeden koleś. Może da mi się napić browara.

-No cześć...

-Cześć...- brzmiało to bardziej jak idź do diabła, ale...

-dasz mi się napić piwa?

-No masz...-hehe, jak ja to lubię. Powiedział by że mi nie da. Zlituj się nade mną. Przejmujący ton głosu.

-Ej wiesz co stary?- no nie, a może o tak! Wzięło mnie znowu na eksperymenty. Ja kontra pan zajebisty. A powiem mu co mam do powiedzenia. W sumie zawsze mu to chciałam powiedzieć. Co mi zależy...

-he?- wymarzony słuchacz. Zainteresowanie w pełni od samego początku.

-Chce ci coś powiedzieć...- w sumie wszystko jedno. Ale lubię takie akcje.

-No...- ciekawe co mu powiem, najlepiej by było jakbym sobie poszła, co ja wogóle od niego chcę... hehehe

-Ej, wiesz. Jesteś spoko wogóle i tak dalej, ale...-ciekawe jak zareaguje...

-No...- momencik ...

-Ale przestał byś się tak wozić.- ???, o to chodzi.

-O co ci wogóle chodzi?...- dobrze wiesz o co mi chodzi, pewnie lepiej udawać, że nie wiesz. Wszystko jest jak babeczka z wisienką. Zobacz tylko jaką masz minę.

-No wiesz... Spoko jak już powiedziałam tylko wyluzuj trochę. Stary wozisz się jak nie wiem co ,chociaż w sumie nie masz do tego powodów. Weź troszeczkę ten tego i stary będzie ci się lepiej żyło. Zobaczysz... - dotarło? Choćby jedno słowo? Proszę... hehe

-No i co z tego, że się wożę?- no w sumie to nic z tego, rób jak chcesz ale...

-Heh, no... no chodzi o to że spróbuj jakoś normalniej do wszystkiego podchodzić i skończ udawać stary jakbyś był nie wiadomo kim, o to chodzi.- chyba z braku chęci nie będzie się wdawał ze mną w dyskusję.

-Ale ja nie lubię ludzi.- ??? teraz ja straciłam wątek.

-?

-Ludzie są dla mnie jak karaluchy. - wszyscy? A ty jesteś pan zajebisty. Oczywiście. Jest w porządku.

-I dlatego się tak wozisz? - spróbuję jeszcze.

-...

-wiesz co śmieszny jesteś... - no bo jesteś. Stary co ty wogóle gadasz...

-a ty jesteś mało inteligentna. - a to była bardzo inteligentna odpowiedź. Nie chodzi mi o to kto tu jest inteligentny a kto nie jest, kurde... ratować eksperyment!

-może i jestem ale co ma jedno z drugim wspólnego - dowiem się coś jeszcze?

-ty mnie nie znasz więc co się wypowiadasz na mój temat. - przecież ja się nie wypowiadam, próbuję ci człowieku dać tylko dobrą radę, ale skoro nie chcesz, wiesz kręcisz się trochę po tej knajpie. Dialogi i tak dalej, przecież ja nie jestem ślepa.

-może cię nie znam, ale zdążyłam cię poobserwować trochę, coś jest nie tak.

-ty jesteś nie tak - oczywiście, jestem nie tak, tu akurat się zgodzę z kolegą. Ale wydaje mi się że lepiej być nie tak, niż być tak jak oni wszyscy.

-to że nie jestem zajebistą dupą z idealnymi wymiarami to już się nie nadaję. Ok.- wyjęłam mu to z ust. On by mi tego w sumie nie powiedział, ale tak jest, jak kobieta nie ma obcasów na dwadzieścia centymetrów, sukienki na dwa centymetry i biustu na dwieście centymetrów, to dla takich jak pan zajebisty, rzeczywiście... to smutne... ale jest... KARALUCHEM.

-ej wiesz co?

-dobra nie ważne... narazie... trzymaj się... wiesz...

Eksperyment zakończony... Nie ma co dalej, i tak nic nie zdziałam, nawet gdybym... nawet nie wiem co gdybym cobym.... hehehe . Baw się dobrze kolego... Miłej soboty.

...

Mea
Mea
Inny tekst · 19 lipca 2001
anonim