*Danza Fuego, El Mondeo, Los Alhama!!!*
Wytańczyć swoje smutki.. wytańczyć...
w moim pokoju lodówka... otworzyłam
pokoikowi oczka... co by sobie popatrzył
na buraczkową noc...
Dlaczego nie jest ciemno?... uroki miasta..
burakowata łuna ponad dachami...........
ciekawe swoją drogą co na to gołębie..
pewnie nic... zazdroszczę im czasem..
za to, że nie wiedzą, że może być ładniej..
Nieważne.... tańczyć.. nie tupać.. nie tupać...
bo sąsiad zabije.. albo jego pies obsiusia
nam wycieraczkę...
Hej!! Flamencooo!! Juhuuuuuuuuuuuuuuuuu
Zagryzam to wszystko miętowymi czekoladkami...
Zmęczona gagatka - gagatka szczęśliwa... tańczyć...
Roślina (ta z parapetu.. uratowana od niejakiego ex..
gdzie uschniętymi wargami krzyczała nieme piiiić!!)..
macha liśćmi.. hehe.. no niee.... one naprawdę stepuje..... hihih
Obudzi pająki.. niech to!.... one to dopiero tupią......
Pająki to prawdziwi mistrzowie tańca.... podpatruję
je namiętnie... a potem mam gotowe zestawy taneczne..
skąd w nich tyle gracji..?
Na ścianie..łaskotanej przez promyk świecy wisi obraz...
na nim mój niebieski kot na srebrnym cienkim łańcuszku
i miska z mlekiem.... jaki on uśmiechnięty... to jest właśnie
Melchior.. mityczna postać mojego dzieciństwa.... zaczajony
gdzieś pod łóżkiem,, na grożące mi wszelkiego rodzaju
nienazwane niebezpieczeństwa... myszy - potwory...............
strachy na lachy...
Muzyka jest dla mnie potęgą nie do opisania... każdy jej rodzaj
określa inny rozdział mojego życia... każdy z moich nastrojów...
Raz kłuje mnie w biel pupki i każe skakać.. skakać.,, dopóki
nie złapie mnie za nogę skurcz... raz otula miękkimi nutkami..
miękkimi jak kaczuszka :)) i każe zasnąć i śnić miłe rzeczy....
Coś mi w duszy zawsze gra...
Gagatka oprawiona w muzyczkę... jak pocztówka z melodyjką... hahah
A są ludzie.. którzy muzyki nie słuchają... na przykład moja sąsiadka....
ona jest wyjątkowa,, i wygląda jak Terminator.... ten serialowy.. założę
się że zamiast oka ma wmontowany na stałe wizjerek,, wysuwa się
dzięki wbudowanemu systemowi termoreagującemu.. ktoś idzie po
schodach.. a system: piik. piikk.... cieplota odpowiadająca istocie ludzkiej..
I dalej: rozpoczynam wyszukiwanie w bazie danych...
bziiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
bip bip
transfer finished....
Podaje lokalizację obiektu:
Agata Janus
wiek:23
wzrost 172.......
waga 57
przebyte choroby: świnka.. mononukleoza... tiiiiiiiiit... tiiiiiiiiit..... tiiiit.. tiiiiiiiit... wykryta nadmierna
pobudliwość.. tiiiiit,,, tiiiiiiiit wysoce rozwinięta sfera seksualna... tiiiit........
biiiip.......... wykryto niestandardowe ustawienie genetyczne..
tiiiiit...
A potem wizjer świeci sie na czerwono i sąsiadka uspokojona dalej w spokoju obiera buraki.....
a potem zmaży je na smalcu....
Dlaczego do diabla na smalcu? MOże to placki buraczane?? Czy tym żywią się pół - cyborgi - sąsiadki?
Sąsiadki cyborgi żywią się dziwnymi rzeczami.. a ich mężowie to papu na czarną godzinę..................
wiem po widzę jak oni są nieszczęśliwi.. jakby przeczuwali nieuchronne zniknięcie z tego łez padołu....
I zawsze są zasuszeni.... chudziutcy....żony wysysają z nich życie,,, dzień po dniu...
Nie wierzysz?? Przyjrzyj się swoim sąsiadom.... kobiety - cyborgi są duże... pulchne... mają tłuste twarze
i przykuse sweterki.. brązowe workowate spódnice i przykuse mocherkowe różowe swetereki..
zazwyczaj z jakimś cekinowym elementem ozdobnym opinające wybitnie dyniowate piersi...
Te piersi to nic innego jak centrum dowodzenia.. tam się mieści główny komputer i całe potrzebne
do dręczenia swą obecnością świata oprogramowanie...
Zawsze jak widzę swoją sąsiadkę (nomen omen Agatę - brrr wzdragam się kurczę).. to od razu włoski
stają mi dęba na karku... i wiem, że toczy się tak sapiąc na górę po schodach... do swej dziupli........
krok w krok za mną.... niemal czuję ten żrący oddech na plecach... by potem wczepić się swoimi
mocarnymi dłońmi we włosy swego męża,,,
I widzę jego głowę.. jak podskakuje na wiotkiej, bladej szyi,, tak jakoś bezbronnie.... kiedy ona nim
tak miota po pokoju.. bziuuuuuuuu koło Wideło.. bziuuuu koło Geranium w bardzo twarzowej
sraczkowatej doniczce... bziuuu koło okna......
Jezu ależ mi go żal.... a jej.. cóż.. zazdroszczę trochę tej władzy... tego komputera pokładowego........
tych piersi gigantów..... tego Geranium... ale bez doniczki (dobrałabym ładniejszą..)......
imienia jej nie zazdroszczę... mam już takie,,,
A mąż... boże... szybkiej i bezbolesnej śmierci mu życzę.... niech spoczywa biedak spokojnie
w jakimś ogródku... zakopany,, bezpieczny pod krzakiem bzu....
Zaczynam się martwić.. czy aby przypadkiem to moje tańczenie hehhehe "Flamenco"
( w cudzysłowiu - bo to ja tańczyłam... hihih).. mi nie zaszkodziło... rozumek mam mały...
wyschnięty od gorąca kaloryferów... mogł się zeschnąć jeszcze bardziej.. a od tych przytupów..
pasy bezpieczeństwa.. może szelki.. puściły i obijał się tak przez cały czas Flamenca boleśnie
o ściany czaszki... biedactwo.. teraz pewnie spuchł,,,(wreszcie duża objętość!!).. i stąd mu
się wszystko pomerdało...
OO!!! Melchior ze ściany się odezwał... coć mruga.. moment,, muszę podejść do niego bo nie
słyszę co mruczy..........
Hahah,, dowcipniś.. on mówi, że najlepszym lekiem dla mnie będzie sen.......
Pogroził mi pazurem za dowcipnisia....
Sen...
Sen...
1 baran = jedna blondynka = 1 czarna owca
2 baran = jedna czarna owca = gagatka
3 baran = gagatka = ja
4 baraa.. n
5 ba.. raaaa aaaaaaaa (ziewać mi się chce..)
6 baraan
7 - dm yyyyyyy
.
...........................
chrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr
motyl po mnie przyleciał... jak dobrze pokręcić jego czółkiem.. lewym chyba..
to można zlapać Radiostację.... fajne kawałki..........
..................................................