Tam - gdy obudzisz wyobraźnię, płynie przez wieczorny błękit biała czapla, rozcina chmurzastym dziobem lazur, majestatycznie uderza skrzydłami, wydaję sie że tylko moje spojrzenie zatrzymało ją w locie, jeszcze widać drżenie długiej, śnieżnobiałej szyji...
Nakrywam powiekami oczy i...widzę białego, spadającego gołębia. Mam wrażenie że widzę jeszcze jego rozpaczliwy, pijany lot, ostatni skręt szyji, łopotanie skrzydeł...i nie jasno uzmysławiam sobie że patrzę na śmierć. Białe, splątane, rozwiane pióra zapełniające przestrzeń.
Nie ma już ptaka, żywego stworzenia, ciała
jest
tylko
biąło-błękitna
abstrakcja
Spojrzę w pomarańczowe oko zachodu i już widzę Twoją twarz
Śmiejesz się..., nieświadoma, szczęśliwa, obojętna..
Patrzę na Ciebię, jak na dziecko, naiwnie wierzące w "happy end", że na konicu rozdadzą cukierki i tatuś weźmię Cię za rękę i wróćcię do jasnego domu.
Uśmiecham się, dobrodusznie, smutnie...
Ty tego nie zrozumiesz, będziesz się dziwić, gniewać, dlaczego tak patrzę w przestrzeń po za Tobą, w konicu...dasz mi spokój, czyli zostawisz mnie.
To uśmiech człowieka, który wie więcej, jeszcze więcej, za dużo...cisza została przerwana i wiem (z żalem) że już nie powróci.
Tak bardzo chciałabym by teraz była ze mną
mogłabym chłonąć piękno i na chwilę zapomnieć. Gdyż jak będę już sama, CISZY nie będzie, będą MYŚLI.
Te zawsze są...chociaż szeptem. Nieśmiało,pojawiać się , znikać - nim je zdąże złapać, zrozumieć, przeanalizować, będą przemykać, jak myszki przez środek kuchni w ciemną, szeleszczącą noc, zostawiając strach..., niepokój..., jak okruszki, jedyny ślad obecności.
Tak bardzo chciałabym być Wolna
Ktoś kiedyś powiedział, że wolność, to tylko wygodniejsza klatka, gdy się przeniesiemy z tej ciasnej.
Moja Klatka to........nie!,...dziś nie zdradzę tej tajemnicy( WY odpowiedcie sami na to:WASZA KLATKA to:...)
Teraz potrzebuję tylko drzwi, którymi mogłabym odgrodzić się od świata, szklankę słodkiego wina, ciepło, ciemność
i sen
Sen jak nauka śmierci, wybawienie...........