Memuariusz samotnego samca

suicidalmaniac

Niedziela

siedzę jak stary wampir przeglądając beznamiętnie telewizor.. pierdole podstarzałe gwiazdy grające cokolwiek byle za kasę.

..

marzę sobie o ciepłym ciałku wiercącym się pod pościelą w kratkę i mrucząco wzdychająco opierdalającym za brak natychmiastowego drapania po pupie

...

co jeszcze? cicho wkurwia mnie termometr schodzący poniżej oczekiwań mojego płaszcza, wieszam gitarę na należnym jej miejscu obok mojego obrazka z komunii świętej... Boże jak dawno nie byłem w żadnym kościele.. przejdę się może są jeszcze gdzieś na Starówce o tej porze otwarte kościoły... spojrzę Jezusowi w twarz jak mi dziś nic nie powie... to niech lepiej zamilknie.....

...

czasem brakuje mi nawet osoby której można by było pierdolnąć teatralnie ręką w stół, powiedzieć jeb się...... i trzasnąć drzwiami i wyjść ... wychodzę cichutko przymykając drzwi... poszwendam się

klęknij

rozchyl usta

zamknij oczy

przyjmij

podziękuj

powstań

idź w cholerę

.

te same gesty

i w kościele

i w sypialni

.

ofiara spełniona

aaaa

to dlatego tyle tych staruszek....

Poniedziałek

Ktoś kiedyś powiedział że Panu Bogu nie udała się starość.. Gówno prawda, Pan Bóg wcale nie wymyślił starości.. wg jego planów w momencie kiedy nie będziemy mogli dogonić i złapać kurczaka, złowić ryby, zerwać jabłka, kulturalnie zdychamy z głodu i oddajemy nasze atomy lepszej sprawie a nie jak teraz. Trzymamy je jak pożyczone książki z biblioteki kilka miesięcy , kilka, lub kilkanaście lat za długo. Kara zawsze przychodzi, w postaci cewnika, paraliżu, drżenia rąk, zwariowania, zapominania.... i jeszcze mamy tego świadomość....

STAROŚĆ WYMYŚLILI LUDZIE.....

Sobie na złość to wymyśliliśmy

Za karę.. Karę za zbędne czekanie

życie nasze zamieniamy w poczekalnie, czekanie na coś co będzie jutro, zamiast gonić żeby wczoraj zrobić to co miało być zrobione jutro Czekamy na tą starość, najpierw czekamy aż dorośniemy, potem czekamy aż się dorobimy, potem czekamy aż wychowamy swoje dzieci, a potem już czekamy bo nic nie potrafimy równie dobrze w życiu robić, czekamy na śmierć

..

jedni w białym domku z dachówką? Inni na dworcu inni w domu bez klamek

..

ale czekania te same

staruszek

kijaszkiem wodzi przed ławeczką

nakreśla

TO

Czego nie zdążył zrobić

....

drugą ręką wciska gołębiom kit

o dobrym sercu staruszka

kupuje okruszkami

ich obecność

wszystko przeciw samotności

Wtorek

dziś śniło mi się że poszedłem na dziwki... młoda była troszkę nakirana, w maluchu żółtym, który stał w alei kasztanowej na poboczu, i dwie burdelmamy w środku były najśmieszniejsze że jedna siedziała obok mnie z tyłu razem z dziwka, a druga za kierownica, zawsze mówiłem że maluch to pakowny samochód ;))). Chciała 199 złotych za numer ale stargowano bez problemu do 60 zł. Pamiętam że jak dziwka kończyła robić laseczkę z wielką wprawą i wyczuciem... obie starsze panie brandzlowały się na ten widok.... jak młode panienki na koncercie Just5, skończyło się to tym że dziwkę przestałem postrzegać jako dziwkę tylko jako piękną, zagubioną kobietę ..... jezuuuu co za sen... za realny, bo zawsze mam tak popierdolone mariaże obrazków że nie wiem jak to odbierać...

...

Teraz gdzie nie spojrzę ją widzę , wszędzie, dziewczynę bez twarzy, która gdy tylko przystanę na momencik, w sklepie, w samochodzie, śpiąc, wszędzie.. pojawia się...To raczej brunetka, niskawa o dość krępawym wyglądzie, i wesołych plecach... jest spokojna zdecydowana i delikatna....czeka tylko aż na chwile przestanę się ruszać... tak zaczyna dobierać się do rozporka i to wrażenie jest tak silne, tak realistyczne że czasem łapię się na że podsuwam biodra....ona odgarnia włosy.... przymykam lekko oczy.... wręcz czuję dotyk, ciepło, język...ja to kurwa czuję normalnie.....

..............

-Dziękuję to wszystko, proszę wypełnić formularz i złożyć go w kancelarii... i przyjść za dwa tygodnie po odbiór decyzji.. tylko pan nie zapomni o znaczkach skarbowych

- co? Aaaa, tak dziękuję Do widzenia...........

..............

I zwiewnie jak mgiełka gdy wracam do tego świata znika by przyczaić się ..... spotkamy się pewnie w samochodzie...

jezuuuuuu to mnie przerasta......

szum drzew nad blachą

żółty sen małego fiata

połykasz?

jest dobrze

..

kto tak piszczy?

Środa

Przy żołądkowej gorzkiej czytam Jerzego Pilcha „Pod mocnym aniołem” ...jak dla mnie jest za mało alkocholowa ta książka jakieś anegdotki taki troszeczkę Tytus Romek i Atomek w jednej osobie ... on jeśli w ogóle pił to chyba nic nie pamiętał i teraz wymyśla, no ale lekko się czyta... każdy kto troszkę pił inaczej patrzył na swoje picie nie tak jak ogrodnik na swoje roślinki, pielęgnując pieszcząc.... trzeźwy ten alkoholik choć w kilku momentach zastanawia nigdy nie myślałem że pijąc przepijam właśnie pralkę... za to Jerofiejew...cuuudo...

Lubię jak się rozmywa wszystko jak w samochodzie bez wycieraczek w deszczu....z jednoczesnym kolorowaniem obrazka, tysiąckroć mocniej wyczulony na kolor jestem wtedy. Wir..... czas..... ja....... świat i poczucie że wszyscy podobnie ze swoimi szklaneczkami delireczkami wtuleni w szkło przepisują tą samą receptę sprzed lat na jutro, na pierdolone beznamiętne jutro......

Szklaneczka delireczka wyszła mi na spotkanie w gięte szkło sukienki zagięła trzy wspomnienia od razu... zapachem utorowała przejście w głąb, po przełyku gdzieś tam...... wódkę czuję tylko w przełyku...potem ją tylko wyczuwam......doskonałymi atakami jednocześnie w wiele miejsc... szklaneczka delireczka dostała rumieńców od wymazania jej brzeżków przez moje wymazane masłem paluszki świntuszki..... my się rozumiemy... zaginam na jej owalu wszystkie nędzne jutra i prostuję przez zagmatwane denko pyszne teraz... nie boję się o nic, jest przy mnie.. zawsze intrygowało mnie połączenie płynu ze szkłem co tam się dzieje... na styku absolutnej trzeźwości z absolutnym pijaństwem... najgorsze że nie widać granicy pomiędzy... to jak w życiu..

Alkohol albo mnie skłania do bezsensownej uciechy z wszystkiego albo samoupodlenia... ukrańcawia, wyjaskrawia wręcz polaryzuje......... zależnie od nastroju....

Moje szklaneczka delireczka to wyczuwa, to jest wesołą kuso ubraną panienką przedrzeźnia wszystko co zauważę lub jest czarną przepaścią, lunetą schizofrenicznego astronoma, niebo bez gwiazd. Rzadko udaje mi się pić chirurgicznie, beznamiętnie jak teraz na zimno, z kurewską dokładnością i systemem popijania z wyrachowaniem, może dlatego że jeszcze nie jestem alkoholikiem, na razie.... ale czasem mi się udaje.... teraz zawsze się czymś ekstremalnie ekscytuje i chce mi się śpiewać tańczyć, energetyzuję się, często kończy się to robieniem pompek lub parodiuję Jacksona i jego moonwalk.

uchwycony kawałek nieba przez butelkę wódki

pozaginane gwiazdy na resztce berbeluchy

cały mój świat

i twoje oczy przez denko

jak oczy moje

siebie jakbym widział

nago bez naskórka

nie mam jak oszukać

nie mam jak pocieszyć

milczę...

milczę...

nawet kurwa milczeć nie umiem

spieprzam nawet to.....

Czwartek

nie

nie mam za zadanie gloryfikacji picia

chrzanię to

picie jako takie nie istniej dla mnie chociaż piję, jest jak powietrze którym oddycham, wodą którą się myję, jak but którego rankiem zakładam, nie musze gloryfikować czegoś co mam kiedy chcę na co dzień nie obnoszę się z głoszeniem cudowności i miękkości bielizny którą noszę.

nie mam niczego tu do gloryfikacji

jeżeli będę coś gloryfikował to znaczy że świadomie to będę od siebie odsuwał i że to mnie przerasta i że nie do końca to rozumiem, postawię temu kapliczkę i wpadnę raz na tysiąc lat...

Wake up are u alive?

Will u listen to me...

Włączyłem sobie coś, płytkę ostatni zakup, Disturbed, ot kawałek plastiku który potrafi cię przenieść jak magiczny dywanik gdzieś gdzie tylko bez map można trafić a wszystkie drogowskazy mylne. Jestem tam gdzieś w powietrzu pomiędzy.

So are you breathing?

So, do you brethe?...

Zgarbiłem się teraz, ciężar tego co wtedy znowu przygiął do ziemi, morda po ceracie wodzę, czasem gryzę stół, jak zwierzę...tak to ślady zębów....uważam że to normalne przeganiam gołębie z balkonu nienawidzę ich..... skurwysynów ujebać

I can hear the voice but i dont want to listen

Strap me down and tell me i`ll be all right

Nie kurwa nigdy nie będzie dobrze bo dobrze to jest czyje dobrze? Moje? Twoje? Ich? Przeważnie ich, zawsze są jacyś oni co drążą, wcipiają swoje nosy w drzwi, węszą, nasłuchują, niuchają ...... chcą osądzić.. są bez grzechu.. w ręku kamień i z chęcią by komuś przypierdolili.....

So

Save me God

Nie, nie boże, zapakowałeś mnie na te sanki, sam się popchnąłem i sam zjeżdżam, mam wrażenie nawet że sam kieruję.... kierować? Nie mam dodatkowego życia.

ten koń krwawi

potęga galopad w umysłach tylko

i gniew spikera

z braku biegu

szept...

krtań opanowana drżeniem

...

drgnij chabeto

ostatni raz wykrzesaj z siebie

smak palonego mięsa

Piątek

tak... nadchodzi weekend... to co maleńki ja w czarnym pokoju najbardziej nienawidzę... spotkam się i będę mocował się z telewizorem przez trzy wieczory chyba ze cos mnie wykopie do ludzi, ale po co.....

kapcie w domu już szczerzą kły, by wczepić mi się w pięty.....

żadnego listu nie mam jakbym nie istniał

jak bym był cząstką powietrza

którego nie widać

ale ja do cholery jestem

jestem

i to bardzo boleśnie jestem

..

nie boli mnie nawet to, że jestem sam

boli mnie samo bycie

i ponoć póki boli jest jeszcze dobrze...

w nocy kościoły pozamykane, nie spotkałem Jezusa, no nie pogadam z nim, a za dnia to dla mnie nie jest pora do rozmowy

...

dziwki tez nie uratowałem, ratowały się same skuteczniej....

...

wiecie co?

nawet zgniecione puszki aluminiowe się przydają

ja już do niczego

przeszkadzam nawet sobie

grób?

ja jestem grobem

chryzantemę połóż

zapal lampkę

i idź w pizdu

...

nie udawaj żalu

Sobota

etyczne

nieetyczne

etyczne

nieetyczne

etyczne

.....

więc etyczne

wywróżyłem etyczność - szukania kobiety na jeszcze jedno wspomnienie nad ranem....

a w ogóle

popiłem sobie, zrobiłem sobie imprezkę z popiciem niezłym, siedzę naprzeciw monitora obok mnie lustro, patrzę na siebie uśmiecham się

wzywam się do opamiętania

patrzę nawet teraz na siebie

patrzę na siebie ja z drugiej strony lustra a stamtąd łypie na mnie ten obrzydliwy dupek który mami, że jest mną ... tamten zza lustra odzywa się pierwszy:

- misiu (tu się poklepuje mnie po policzku jak Krzysztof Krawczyk w teledysku) czego ty chcesz od kobiet, żeby spędziły z tobą jeszcze jeden dzień życia w tak nudnym towarzystwie? W tej marnej kawalerce? Ty nawet samochodu nie masz.....

- no co nie takie nudne mam komiksy z Klossem (moje ja za szkłem atakuje, ja się bronię) i unikatowy zbiór kolekcji znaczków egipskich z lat siedemdziesiątych

- heh misiu to nie o to chodzi, musisz dać nadzieję, musisz dać wyobrażenie, że jesteś przynajmniej wystarczającym ojcem jej dziecka

- jakiego dziecka?!?!?!?!?!?!?! (no tu się przestraszyłem)

- hipotetycznego misiu hipotetycznego, ty nic nie dajesz, nie dajesz nawet wyobrażenia siebie za pięć lat, do niczego nie dążysz, wszystko masz w dupie, jesteś żywym trupem..

- każdy ma prawo do swoich ideałów (no tu mnie rozsierdził)

- misiaczku, pupilku, niby rozumiesz a nic nie rozumiesz, polej żubróweczką... no ..... jak można wybrać sobie ciebie za partnera, gdy za pięć lat ciebie nie będzie, bo nic na to nie wskazuje....postaw się w osobie kobiety... spójrz na siebie, popatrz na mnie ... no .... i co? Nic, wielkie nic.....

- hmmm ale ja chce założyć nowy rodzaj związku, związku czysto seksistego, ułożonego na doskonałości dotyku, delikatnej równowagi pocałunku, na pełnej wrażliwości, zrozumienia wybaczenia.......

- stop, stop, stop.... zagalopowałeś się...nie masz szans.. prezentujesz czysto męski punkt widzenia.. nie spotkałem jeszcze kobiety która obstała by dłużej przy tym zdaniu jak 3 miesiące... trzy miesiączki, trzy pieprzone bóle ustawiają świadomość kobiety na tor doboru naturalnego... ty naturalnie jesteś poza wyborem .. outsiderem.. nawet niebrzydki tylko postawa życiowa twoja zniechęca do jakiejkolwiek lokaty choć uczucia przyjebania ci w ryj.... o tyle ci powiem

- myślisz że nie wierzę w miłość? Ja czekam.. ja czekam na znak na oczy, na impuls... na COKOLWIEK...

- co ty pieprzysz mi o miłości, zobacz, spójrz na siebie, kogo ty oszukujesz, ty na listonosza czekasz z zapomogą, a nie na miłość...idź do fryzjera, umyj się , wstaw sobie zęba, kup bojówki...... na litość to ty nikogo ty nie złapiesz.... nawet ochotniczki z armii zbawienia....

- phi... prawdziwa miłość odnajdzie mnie w poświacie tych przyziemnych rzeczy oceni, wybierze i doceni i tak pokocha stary, że wypieprzę wszystkie lustra z tego domu..... jak w popiele zagrzebany diament...

tu normalnie uderzyłem lustrem o podłogę i poszedłem spać....... może znowu mi się dziwki przyśnią...w żółtych maluchach... może tym razem bez burdelmam..... no

złośliwy rozporek wypuszczanej myśli

wstydliwej zapewne

chodźmy na dziwki

zapijmy za wczoraj

za dziś za jutro

zagrajmy o wszystko

ostatnia szansa oszukania losu

za chwilę

będę za stary

za chwilę

będę za bardzo przywiązany do telewizora

za chwilę

wpadnę w strach przed przyszłością

za chwilę

może mnie nie być tu

...

będę tam

po drugiej stronie gazety

w czarnej ramce nekrologu

Niedziela

mogę tak chrzanić cały czas o mojej samotności.. o smaczkach tej samotności i o goryczce.. podejrzewam nawet, że by się wyrównało to do zera... szalka wagi by stanęła na środku... i może dlatego nie szukam codziennej kobiety na koniec świata... tylko szukam kobiety na jeszcze jeden wieczór... takich kobiet nie ma, one czasem takie bywają... ale tylko do przebudzenia, do wytrzeźwienia, do wiosny gdy zapach świeżej trawy rozbudzi bombę macierzyństwa i ustawi naszą sztukę na dwóch dorosłych aktorów w tym jedna na pewno smutna rola czyli codzienny ja... a może musze dorosnąć? Na pewno, ale niektórzy nigdy nie dorastają, baa nie znam nawet chyba nikogo kto dorósł, znam takich co się z tym pogodzili, ale nie dorośli, ja na pewno nie dorosłem

dziś na przykład zacząłem oszczędzać na zmywaniu, używam jedną szklankę i jeden talerz, na maxa , jak zniknie mi obrazek róży z dna talerza to dopiero wtedy zaczynam go myć....

zresztą wolę zjeść na mieście

patrząc na innych ludzi ... w tłumie jestem najbardziej samotny chyba, ale z wyboru, utwierdzam się, że to najlepsza sprawa dla mnie, dla moich robaków nocnych, dla moich przyzwyczajeń, czasem tylko potrzebuję dobrego słowa

ale powoli uczę się żyć bez niego...

Są kobiety które chciały by ze mną spędzić troszkę czasu, ale ja jestem astmatycznie nastawiony na zmiany w moim życiu, chcę paranoicznie kobiety, tak chcę marzę , robię z tego swój dramat i go tu opisuję, ale szczery chcę być.. nie szukam jakiejkolwiek kobiety.. szukam Tej jedynej

Może dla mnie , dla mnie który jest dzieckiem i po trosze wariatem... uratuje mnie tylko naiwna piętnastolatka ze swoim szczerym sercem? Może nie wiem.... sprawdzę to.. o ile mi się uda... spotkać jakąś...

Pajęczyny mam w rogach pokoju, estetyczne nawet, polubiłem je, sprzątam jak trzeba naprawdę, ale te pająki mi się podobają, ich filozoficzna wymowa w nocy.. wiem że gdzieś są, że plotą sobie jedwabiste ściereczki, siateczki i czekają na ofiarę.... może ja też powinienem tak czekać na ofiarę? Jak one snują sieci, tak ja snuć opowieści..... jak one czekają aż kto wpadnie, ja też czekam aż ktoś tu zajrzy i się zatrzyma.. pająk ma lepiej on wie kogo złapie.... ja nigdy.... on zawsze ma przewagę fizyczną i psychiczną nad ofiarą, tu może być odwrotnie, bardzo szybko przyzwyczajam się do osoby, i potem nie da się mi bez niej oddychać. Dlatego ta banicja w kawalerce..... ochrona , tak zwany wstępny kaftan przed zwariowaniem.... już zwariowałem......

A w ogóle to kobiety są dla mnie za twarde... dziś widziałem jedną jak opierdalała dwóch z położonymi uszami po sobie męża i syna, okropna baba rugała ich jak mają pakować to co ona naładowała do koszyka... w końcu facet zauważył mój wzrok i podniósł głos na babę swą, bez reakcji zresztą.... nie wiem czy chcę być z kimś do końca życia..... kurwa jaki to nudny temat...

Nastawiam sobie płytę Milesa Davisa, ciepła herbata uzupełnia się z fotelem, mną i kapciami w jedną kompletną niepodzielną całość...

Bitches brew

Tak umierali faraoni

W barwie

W zapachu

W tym a nie innym dźwięku teraz i tutaj.......

Duszne pykania

Przeciągania strun

Jestem pod wrażeniem

Jestem w przeżyciu teraz tego piękna

Tu ja w tym pierdolonym pokoju

Z jednym stołem a raczej drzwiami na stojaku

I tylko ja i on...........

Nie patrz jak ja tańczę

Taniec faraonów w przedostatniej drgawce

Tak tą frazę teraz pan powtórzy jeszcze dwa razy proszę pana

Tą frazą pan mnie ujął

Jak pensetką wzięty jestem

I wniebowzięty

suicidalmaniac
suicidalmaniac
Inny tekst · 3 lutego 2002
anonim