Przygody Smoka Marcelego - Smok i RANY

suicidalmaniac

Idzie sobie smok Marceli przeglądając ostatni numer „Mały Modelarz” i zaciekawiony jednocześnie przegryzając pętko Podwawelskiej szedł przez gaik sosnowy w kierunku swojej przemiłej nory, gdzie jak pamiętał, oczekiwała go skrzyneczka whyski, przedniej marki, południowe stoki lasu dębowego.

Wtem słyszy jakieś ryki.. nie.. nie ryki, przejmujące, chwytające za serce kwilenie, jednym słowem wołanie o pomoc duszy bratniej jakby tarzanej na przemian w kocich odchodach i w rybich łebkach.

- O jacie, nie mogę, ja biedna, ja sama ja opuszczona, samotna jak pies, nikt mnie nie kocha już nie.... – lśnił lekki puszysty, ELFI sopranik.

Smok Marceli chłopisko wrażliwe włazi między potargane wiatrem strzępy czegoś co kiedyś podręczniki nazywały pinus silvestris rozgarnął i zobaczył Coś z Raną.... Rana była duża może nawet większa niż Coś, koło Coś siedziało drugie Coś co pierwsze Coś trzymało za rękę i pocieszało.... pierwsze Coś mimo Rany niewzruszenie darło się na całe gardło.

- Oj moje rany, żesz w chuj, nikt nie ma takich, kochał rzucił i nie przeprosił a boli – darło się jakby to rana mówiła a nie to Coś, bulgot z Rany można powiedzieć.

- Ależ ja wiem co czujesz, rozumiem miałam to samo, twoje usta mówią to co ja przeżyłam, zaciśnij piąsteczki będzie dobrze, wytrzymasz. Czuję ja to czuję... a to łobuz.. jak on mógł no.... świat dorwie tego łobuza i mu obetnie razem z.. no wiesz z czym... - to Pocieczycielka

- O ja biedna jedyna taka na świecie z takim bólem, a Rana ma jak tysiąc Ran i nikt nie ma takiej, ajajajajajaj

Smok Marcel podrapał się w swoje włochate dupsko, spojrzał w bagaż doświadczeń, i popatrzył na Odznakę Samarytanina zdobytą jeszcze w zuchach i pomyslał:

- ocho pomogę, Dobry Uczynek czeka na mnie...JAK POMYŚLAŁ TAK ZROBIŁ:

- Tadam - smok się uśmiechnąl szeroko jak tylko potrafił - cześc jestem Marcel w czym mogę pomóc... – stanął szeroko, przepisowo jak staje superman tusz przed wejściem do akcji...

- spierdalaj, zazdrościsz mi Rany i pewnie chcesz mi dokopać

- tak jest chuju złamany, węszysz, węszysz i szukasz biednej młodej i niewinnej i pięknej ofiary na pożarcie –Coś trzymające ranę za rękę widocznie się ożywiło

- że co? – smoka wryło, normalnie wryło jak stał tak się wrył, wgrawerowało go w ziemię.

- a tak, nie dość, że nic nie rozumiesz to jeszcze włazisz z kopytami w cudze życie i chcesz je deptać, o ja biedna jedyna taka, nikt naprawdę nikt mnie nie żałuje co ja pocznę chyba wezmę cegłóweczkę i sobie będę powolutku uderzała w głowę i tak to będzie lżejsze od katuszy jakie ja cierpię

- ej ale ja właśnie chcę pomóc.. no co wy.. mam w plecaku doświadczenia, bagaż doświadczeń.. podanie dłoni i w ogóle.... o spis mam: pomocna dłoń... szklankę wódki do łóżka, chustka na otarcie łez, ustawienie do pionu, opierdolenie nawet mam, i ciepłe słowo i w ogóle bo ja jestem Super Smok Marceli – tu pelerynka Marcelego buńczucznie zatrzepotała i cos nawet jakby aureolka.. ale może się wydawało, ręki bym nie dał

- odwal się ty świnio. Zboczeniec..

- tak jest i idź sobie.. w siną dal .. i szukaj inne naiwne, a nie uczciwość kalać...

- chcesz pewnie znienacka zryć mnie tą swoją cieniaśną pytką moje biedne ztargane życiem ciałko... TY SZOWINISTYCZNA SWINIO!!!!!

- oo jak śmiesz... jak śmiesz w imię twojej matki i w ogóle... o STANĄŁ MU a nie mówiłam? ZBOCZENIEC

- ej możecie nie mieszać mojej mamy do tego? I NIE STANĄŁ ty zakompleksiałe miejsce na biust, nie wypreżaj się tak z kosmosu nic ci tam nie wyląduje... to tylko baton mam w kieszonce „MACIEK” A w ogóle to wam odjebało kompletnie, przychodzę słyszę jęki, myślę pomogę, wchodzę do was a wy do mnie z piąstkami... i strzykacie jadem, jak te żmije...

- tak niejeden już tak nas biedne pąki róż, biedne jedyne kwitnące nenufary na tym bagnie życia.. ZBRUKAĆ NAS CHCIAŁEŚ, zmieszać z błotem i nakarmić ten swój parszywy uśmiech naszą krzywdą... ooo niedoczekanie... biedne my.... – pierwsze Coś nadal zapamiętale bulgotało swoją Raną

- niedoczekanie – to drugie Coś

- no to idę.. siedźcie sobie sami mam was w dupie, jesteście pojebane nieodwracalnie, a ty co pocieszasz jesteś gorsza od tej rany..

tu smok pokazał język, wypiął dupsko, zastanawiał się czy pokazać gołe, ale chwile nie ku temu, chciał zagłębić się w swoją lekturę, gdy znowu

- ha ha haaaaaaaaaaaaa widzisz jak zwiał? Nędzny pomiot, łobuz i szyderca. Synteza kału i papieru ściernego ALEŚMY MU DOWALIŁY

- tak oj biedne my biedne narażone na takie chodzące MASZYNY GWAŁTU, seksistowskie poglądy miał, niezatarte na twarzy, naszczęście WIEMY JAK Z NIMI POSTĘPOWAĆ

- oj biedne my biedne

- któż mi pomoże

- jestem przy tobie jestem

- tylko ty mnie rozumiesz.. jedna jedyna

Smok Marceli stanął, podrapał się w głowę, przeleciał mu w głowie podręcznik do sztucznego oddychania, rura od odkurzacza i stwierdził że szkoda czasu na ratowanie kogoś kto chałupniczo prawdopodobnie rozdziergał sobie zadrapanie długopisem i handluje swoja RANĄ i nagabuje przygodnych na dobre słowo...

- Rumuni uczuciowi, żebrzą uczucie do podtarcia tyłka, zasłaniając się Bilią i Książeczką Inwalidy... srał ich pies.. udławią się swoimi odchodami i będą krzyczeć że to ja....

Po czym wrócił do lektury „Młodego Modelarza” gdzie ze szczegółami opisano jak się powinno pić wódkę po litewsku, łącznie z wypowiedzią Inwokacji Pana Tadeusza, stojąc na głowie.. i dalej poszedł swoją drogą.. mijając już co i raz rozdrapane Rany ale już bez większego zainteresowania...

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Słaby 9 głosów
suicidalmaniac
suicidalmaniac
Inny tekst · 13 marca 2002
anonim
  • przechodniu
    nie rozumiem czemu tak zjechaliście ten text!! mnie się bardzo podoba- prosty, nienapuszony, mądry

    · Zgłoś · 21 lat temu
  • Doktor
    niepowszechny koncept i styl, ale poziom podawczy do podniesienia

    · Zgłoś · 22 lata temu
  • anonim
    scorpix
    cóz... trza więcej przeklinać... ale mi się takie teksty nie podobają! Żałosne! Błechhh....

    · Zgłoś · 22 lata temu